Od pięciu lat walczy z nieuleczalną chorobą

– To są biegunki i bóle… czasem nie do opisania – wyznaje Adrian Poterek, który 5 lat temu dowiedział się, że cierpi na chorobę Leśniowskiego-Crona.
To był wyrok. Najpierw liczne operacje wycinania jelita i wielkie cierpienie, które potrafiła ukoić tylko jedna osoba – siostra Iza. – Jak każdy człowiek wie, że jeżeli bliska osoba zachoruje na chorobę określaną przez lekarzy jako nieuleczalną to próbuje w jakikolwiek sposób pomóc – mówi Wojtek Ciszewski, chłopak Izy.
W Polsce Iza i Adrian zostali sami. Rodzice są za granicą i mogą rodzeństwo wspierać jedynie finansowo. Dlatego przez wszystkie lata choroby to właśnie Iza musiała troszczyć się o brata. – Nie chcę, żeby ktoś to widział, dlatego wolę sobie gdzieś w kąciku popłakać. Potem uśmiech na twarzy, bo nie muszą wszyscy tego wiedzieć – stwierdza.
Iza Poterek, która ma zaledwie dwadzieścia dwa lata, sama postanowiła zorganizować dla brata koncert charytatywny.
– Kiedy o tym usłyszałem, to poczułem z nim jakąś solidarność, bo to mogło spotkać każdego z naszej ekipy – przyznaje Krzysztof Gawliczek, członek zespołu “Pomau”.
Dlatego każdy, kto może, mocno angażuje się w pomoc. A jest ona niezbędna. Zastrzyki, które pomagają zatrzymać rozwój choroby kosztują miesięcznie 16 tysięcy złotych. Bez nich Adrian mógłby umrzeć.
– Zaskoczyła mnie już sama tematyka problemu. Nie spodziewałem się tak poważnej sprawy przy tak lekkim podejściu do tego. Jestem szczerze zdziwiony i podziwiam ją jak się zachowuje i jak potrafi to wszystko wytrzymać – mówi Mateusz Bohosiewicz.
Wszyscy przyjaciele i znajomi Izy już postanowili. Koncerty charytatywne będą organizować wspólnie, cyklicznie. – Niech ten chłopak żyje jak najlepiej. Ja mu daję całe moje serce – stwierdza Łukasz Filak.
Tak jak Iza, która dała bratu nie tylko serce, ale i wiarę, że z chorobą można skutecznie walczyć.