RegionWiadomość dnia

Odkryto toksyczne odpady w powiecie myszkowskim

W niedzielę, na setkę beczek o pojemności około 200 litrów każda, natknęli się strażacy wezwani do pożaru traw. – Możemy przypuszczać, że są to takie związki jak kwas siarkowy, kwas ortofosforowy, woda amoniakalna, w związku z tym są to substancje niebezpieczne dla zdrowia i środowiska – przyznaje mł. bryg. Sebastian Jurczyk z PSP w Myszkowie. To na pewno. Ale jak mówią inspektorzy z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska tak naprawdę nie wiadomo co się dokładnie znajduje w beczkach. – Co do zawartości niektórych z tych beczek niewiele wiemy, właściwie nic, bo w napisy bym nie wierzył. Przede wszystkim jednak istnieje realne zagrożenie zanieczyszczenia wód podziemnych – wyjaśnia Mariusz Ślęzański z WIOŚ w Katowicach.

Choć w pobliżu nie ma domów, to ludzie mieszkający w okolicy Choronia i Dębowca boją się. Zwłaszcza w miejscu, gdzie hodowane są rasowe psy. – Jeżeli jeszcze troszkę spadnie deszczu, jakieś opady nastąpią, to chemikalia mogą się przedostać do naszej studni – martwi się Mateusz Juszczyk, który zajmuje się rasowymi psami.

Jak groźne może być takie miejsce przekonali się ostatnio w Zabrzu, gdzie przy ulicy Hagera, na terenie byłej koksowni również znajdują się podejrzane beczki, a także stare reaktory. Ktoś wszystko podpalił. – To niech wybuchnie! Najwyżej będziemy na ulicy mieszkać albo nam dają mieszkania. Bo innego wyjścia nie ma. No bo co my możemy za to? – denerwuje się Renata Nowak, mieszkanka Zabrza.

W obliczu każdej ekologicznej bomby ludzie, którzy mieszkają w jej pobliżu są bezradni. – Wysypują tu śmieci, a skąd je przywożą, tego nie wiadomo, bo to nie tylko z Choronia mogą być – mówi Wanda Rapała.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Podrzucone chemikalia, przy pomocy ciężkiego sprzętu, usuwa gmina. Na razie na własny koszt. – Póki co nie wiemy wielu rzeczy: nie wiemy kto to nam podrzucił, czy to firma jakaś spedycyjna czy transportowa, czy firma, która bezpośrednio produkuje te odpady, czy to jest galwanizernia, garbarnia skór czy zakład jakiś lakierniczy – stwierdza Marian Szczerbak, wójt Gminy Poraj.

Inspektorzy badający sprawę wyrzucenia chemikaliów ostrożnie, ale łączą ją z podobną, z grudnia zeszłego roku. Wtedy w okolicach Koziegłówek, również na terenie powiatu myszkowskiego, odkryto wyrzucone beczki z niebezpieczną substancją. – W dwóch miejscach na terenie leśnym zostały odnalezione chemikalia, w tym jednym miejscu, zagłębieniu terenu rozlana została substancja o działaniu silnie kwasowym – oznajmia mł. bryg. Jurczyk. Dlatego sprawą tej ekologicznej bomby zajęła się prokuratura.

Niebezpieczną chemię usunie prywatna firma wybrana przez gminę, dopiero po dokładnym zbadaniu zawartości beczek. A to ma skończyć się wieczorem.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button