Odliczanie do referendum w Gliwicach

Zygmunt Frankiewicz już niebawem może przestać być prezydentem Gliwic. Może a nawet musi – tak twierdzi opozycja, która stoi za referendum w sprawie odwołania Frankiewicza ze sprawowanej funkcji. – Musi odejść to miasto tak nie może funkcjonować. Nie jest elastyczny, nie bierze pod uwagę mieszkańców – podkreśla Marek Berezowski, były radny opozycji.
Ale chyba jednak bierze i dlatego cztery dni przed referendum w sprawie swojego odwołania zwołuje… konferencję. Tajemny język samorządowej polityki tłumaczy gość specjalny. – Ani prezydent, ani Rada Miejska nie sprzeniewierzyły się tym wartościom, które w samorządzie powinny obowiązywać – tłumaczy Janusz Steinhoff, gliwiczanin i były wicepremier.
Frankiewicz jest prezydentem Gliwic od 16 lat. Dla prawie dwudziestu tysięcy mieszkańców, którzy podpisali się pod wnioskiem o referendum za długo. Główne powody to: plany Drogowej Trasy Średnicowej przez centrum miasta, tiry jeżdżące przez śródmieście i tramwaje. Nie jeżdżące.
To właśnie ich likwidacja jest bezpośrednim powodem referendum. – Sposób zbierania tych podpisów krytykowałem, wręcz uważałem, że był nieuczciwy. Straszono ludzi i zbierano podpisy w przekonaniu wielu pod wnioskiem o utrzymanie tramwajów – uważa Frankiewicz. Frankiewicz twierdzi, że inaczej podpisów pod inicjatywą referendalną zebrać by się nie udało.
– Nie wprowadzaliśmy w błąd, bo każdy mieszkaniec Gliwic zdaje sobie sprawę, że to jest referendum w sprawie odwołania władz miasta. My informowaliśmy – odpiera zarzuty Bartłomiej Cisowski z Obywatelskiej Grupy Inicjatywnej.
Żeby niedzielne głosowanie było ważne musi w nim wziąć udział co najmniej trzydzieści procent uprawnionych do głosowania gliwiczan. Jednak zdaniem dziennikarza “Gazety Wyborczej” Józefa Krzyka, przyciągnięcie ich do urn wcale nie będzie łatwe i Frankiewicz powinien być spokojny. – Nawet jeśli by się okazało, że referendum ściągnie ludzi do urn to i tak trzeba znaleźć kandydata, który mógłby go zastąpić – podkreśla dziennikarz.
Gdzie ten kandydat? – Alternatywę oczywiście, że mamy, ale zweryfikują ją wyborcy – przyznaje Andrzej Pieczyrak z Obywatelskiego Komitetu Obrony Tramwajów. Kierunek tej weryfikacji wyznaczy niedzielne głosowanie.