Region

Odprawa z kwitkiem

Przez kilkadziesąt lat przychodzili do pracy, teraz przyszli tylko po pieniądze. Połowa pracowników likwidowanej Huty Metali Nieżelaznych Szopienice już ponad dwa tygodnie temu miała dostać trzymięsięczną odprawę. Miała, ale nie dostała. – Jeżeli załoga przychodzi hordą do prezesa i prezes z uśmiechem na twarzy przyznaje, że nie ma pieniędzy, a parę miesięcy wcześniej deklaruje, że mają wszystko zabezpieczone, to znaczy że się tych ludzi nie traktuje poważnie – relacjonuje Adam Śliwiok, zwolniony z HMN Szopienice. To wszystko po 22 latach pracy. U państwa Śliwioków likwidacja huty oznacza problemy nie tylko dla głowy rodziny. – Każdy jeden prezes nowy obiecywał nam, że będzie lepiej, żebyśmy zaciskali pasa, że najpierw zwiększali produkcję, że pracowaliśmy w soboty, niedzielę. Na nadliczbowe godziny zostawaliśmy. Cały czas wierzyliśmy w to, że będzie lepiej – dodaje Iwona Śliwiok, zwolniona z HMN Szopienice.

Ale nie było i już nie będzie. We wrześniu zapadła decyzja o likwidacji zakładu. Miesiąc później huta przestała działać. Prawie 400-osobowa załoga dostała wypowiedzenia, ale gwarantowanych odpraw już nie. Hutnikom trudno zrozumieć, dlaczego na coś, co im się należy, muszą czekać. – Teraz gracie po prostu na zwłokę. Uważamy, że próbujecie nas po prostu jak zwykle wydymać. W ten sposób pracownicy zareagowali na propozycję prezesa, żeby wypłatę pieniędzy jeszcze trochę opóźnić. W końcu staneło na tym, że ostatni ze zwolnionych pieniądze dostanie najpóźniej 10 lutego. – Nie zgodziłem się z żądaniami strony pracowniczej, składając własne deklaracje. Jestem przekonany, że ich dotrzymam – oznajmił Adam Smoleń, likwidator HMN Szopienice.

Emocje rosną, bo nie dośc, że nie ma za co żyć, to jeszcze trzeba zmienić zawód. – Operator maszyn sterowanych numerycznie, magazynier, florystka, operator wózka widłowego, operator koparko-ładowarki – wymienia Iwona Gadomska-Dysy, Powiatowy Urząd Pracy w Katowicach. Właśnie ten ostani kurs skonczył Adam Śliwiok. Jemu udało się znaleźć nową pracę, ale nie wszyscy jego koledzy mieli tyle szczęścia. – Szkolenia już proponowaliśmy tym osobom w okresie, kiedy były na wypowiedzeniu. Spora grupa osób, bo to było 48 osób zarejestrowały się jako poszukujące pracy i skierowaliśmy je na kursy wskazane przez siebie – dodała Iwona Gadomska-Dysy.

Nowe umiejętności to jedyna szansa dla zwalnianych hutników. Bo chociaż cały czas trwają poszukiwania inwestora dla zakładu, nikt już raczej nie wierzy, że to miejsce znowu ożyje.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button