Odra Wodzisław 0-1 ŁKS Łódź
Łodzianie przyjechali do Wodzisławia by rozpocząć swoją walkę o uratowanie ekstraklasowego bytu. Gospodarze też przede wszystkim muszą wiosną myśleć o uniknięciu strefy spadkowej.
KS zaatakował od początku z dużym animuszem. W 6. minucie po centrze Tomasza Hajto ponad poprzeczką strzelił głową Dejan Djenic. Chwilę Paweł Drumlak przejął straconą przez Krzysztofa Markowskiego piłkę w środku boiska, pobiegł z nią w stronę bramki Odry, a Adam Stachowiank sfaulował go przed polem karnym. W efekcie wodzisławski bramkarz musiał iść do szatni po czerwonej kartce.. To jeszcze bardziej uskrzydliło łodzian. Grali szybciej, dokładniej, z pomysłem. Gola zdobyli jednak dopiero kilkadziesiąt sekund przed przerwą. Vahan Gevorgyan szybko rozegrał piłkę z Djenicem i technicznie strzelił przy słupku.
Piłkarze ŁKS zimą trenowali na krajowych, sztucznych boiskach. Ekipa Odry była na obozie w Turcji. W niedzielę tej różnicy w przygotowaniach nie było widać. Odra – mimo osłabienia – szukała szansy w ataku. Bez sukcesu, bowiem za taki trudno celny strzał Aleksandra Kwieka wprost w ręce Bogusława Wyparło w 59. minucie. Był to pierwszy i ostatni celny strzał gospodarzy w meczu. Potem jeszcze zakotłowało się w polu bramkowym ŁKS po dośrodkowaniu Jana Wosia, ale piłka do siatki nie wpadła. Goście mogli kilka razy podwyższyć wynik. W 70. minucie po błędzie Adama Bensza z 40 metrów do pustej bramki nie trafił Marcin Smoliński, później sytuacji sam na sam z bramkarzem Odry nie wykorzystali Adam Czerkas i Gevorgyan. Rozpaczliwy atak wodzisławian w końcówce niczego nie zmienił.