Odwołali prezydenta Bytomia. Czy odwołają też prezydent Rudy Śląskiej?

Mimo przegranej już stara się odbudować swój wizerunek. Odwołany w niedzielę prezydent Bytomia Piotr Koj nie wyklucza swojego startu w przyspieszonych wyborach prezydenckich. – Dzisiaj trudno składać tego typu deklaracje. Trzeba poczekać na rozwój wydarzeń i wtedy podjąć odpowiednie decyzje – stwierdza Piotr Koj, odwołany prezydent Bytomia. Decyzje podjąć musi też premier, który do czasu wyborów wyznaczy w mieście komisarza. Jak nieoficjalnie wiadomo będzie nim zastępca Koja Halina Bieda.
Polityczna kariera byłego prezydenta, jak mówią jego przeciwnicy, nie tylko przez wyniki referendum stoi pod dużym znakiem zapytania. – Wezwał do nie brania udziału w wyborach. Nie zdziwiłbym się, gdyby w Platformie Obywatelskiej pojawiły się głosy usunięcia go z partii – stwierdza Henryk Bonk, odwołany radny z Bytomia.
Już w najbliższy weekend ważyć się będą losy kolejnego szefa miasta. W sąsiedniej Rudzie Śląskiej swojej przyszłości nie może być pewna prezydent Grażyna Dziedzic. W mieście po obu stronach trwa zacięta polityczna walka. – Są to wszystko działania na granicy prawa, a są również działania poza prawem, jak na przykład to, że nam się niszczy plakaty, banery, to że urzędnicy wysoko postawieni zrywają nam plakaty – mówi Barbara Kołodziej, Komitet Referendalny w Rudzie Śląskiej. – My takim czymś się nie zajmujemy. Spokojnie pracujemy, przygotowujemy inwestycje na ten rok, mamy pełne ręce roboty – mówi Adam Nowak, UM w Rudzie Śląskiej.
Na referendum w Rudzie duży wpływ może mieć to, co wydarzyło się w Bytomiu. – Myślę, że będzie prawo serii, wszystko wygląda w ten sposób, że te wieści rozchodzą się szybko. Poza tym to są dwa miasta, które niedaleko siebie leżą – mówi Tomasz Słupik, politolog UŚ.
Niedaleko są też Gliwice. Tu zebrano o ponad 4 tysiące więcej podpisów niż potrzeba było do złożenia wniosku o odwołanie prezydenta. Na tym jednak przeciwnicy Zygmunta Frankieiwcza nie kończą. Akcja trwa dalej. – Liczymy, że gliwiczanie podejmą podobną decyzję do Bytomia. Okażą się świadomi problemów swojego miasta. I niezależnie od tego, czy chcą głosować na tak, czy na nie, pójdą na referendum – zapowiada Andrzej Jarema-Suchorowski, chce odwołać prezydenta Gliwic. Pod warunkiem, że się odbędzie. O tym zadecyduje komisarz wyborczy. Komplet podpisów ma do niego trafić jeszcze w tym tygodniu.