Odzyskano pojemniki z kobaltem

Wykonane pomiary nie wykazały żadnego zagrożenia. Pojemniki zostały przekazane syndykowi zakładu, z którego zostały wyniesione.
Nie wiadomo czy w pojemnikach w ogóle znajduje się jeszcze promieniotwórczy kobalt. Według informacji rzecznika policji w Świętochłowicach sierżant Sylwi Wylon, kobalt, który zawierały pojemniki był wykorzystywany w odlewni prawdopodobnie w latach 80. Jak pod koniec kwietnia podawały służby kryzysowe wojewody śląskiego, ze świętochłowickiej odlewni zginęło w sumie 12 pojemników z radioaktywnym izotopem kobaltu. Poinformowano o tym w specjalnym piśmie do samorządów i lokalnych służb kryzysowych w regionie. Kilka dni wcześniej nastolatkowie ze Świętochłowic odnaleźli dwa pojemniki. O znalezisku powiadomili rodziców, ci wezwali policję i straż pożarną. Zarządzono ewakuację terenu w promieniu 150 m.
Policja ustaliła, że wcześniej zbieracz złomu chciał sprzedać pojemniki w punkcie skupu. Gdy ich nie przyjęto, porzucił je. Ciągle nie wiadomo, co się stało z dwoma ostatnimi pojemnikami. Kobalt może być groźny dla zdrowia, a w szczególnych przypadkach – np. po połknięciu – nawet dla ludzkiego życia. Żółte pojemniki z czerwonym symbolem radioaktywności są wykonane ze stali. Wewnątrz znajduje się ołowiany płaszcz, w którym umieszczony jest trzpień z izotopem kobaltu. Pojemniki są szczelnie zamknięte, nie można ich otworzyć bez specjalistycznego urządzenia. Dochodzenie w sprawie kradzieży pojemników prowadzi Komenda Miejska Policji w Świętochłowicach pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Chorzowie. Kobalt jest srebrzystym metalem, stosowanym jako dodatek do stopów magnetycznych. Izotop – kobalt-60 – emituje promieniowanie gamma i jest wykorzystywany między innymi do napromieniowania komórek nowotworowych, a także np. do prześwietleń elementów metalowych w celu wykrycia w nich uszkodzeń, wad produkcyjnych lub defektów spawów. W taki sposób sprawdza się np. konstrukcje mostów i szyn.