Ofensywa parytetów

Pięćdziesiąt na pięćdziesiąt, czyli parytet. Unia wymaga równości kobiet i mężczyzn już nie tylko w rzeczywistości, ale i na papierze. – Będziemy musieli przeanalizować program projektu pod wpływem sytuacji kobiet i mężczyzn – mówi Bartosz Wilczak, Stowarzyszenie Pokolenie. Unia podniosła wymagania równouprawnieniowe i jeśli przedsiębiorca złoży projekt, w którym nie zająknie się o kobietach może się niemiło zaskoczyć. – W projektach, które są składane w ramach konkursu musi być zachowana zasada równych szans – wyjaśnia Aleksandra Marzyńska, Urząd Marszałkowski.
Jeśli o płci pięknej będzie w projekcie sporo to i sporo można ugrać w tym na przykład działaniu, ale jeśli przedsiębiorca kobiety pominie, to z pewnością do jego budżetu nie wpłynie unijna kasa. – Kto spełnia, kto nie spełnia często jest już widoczne w samym słownictwie jakiego się używa, gdzie w projekcie występują tylko uczestnicy bez rozróżnienia płci – informuje Jarosław Wesołowski, Urząd Marszałkowski. Płeć piękna ingeruje dziś nie tylko na przepisy ruchu drogowego, ale i rozgościła się w tych tworzonych w Parlamencie Europejskim. Czego jednak nie rozumie Janusz Korwin-Mikke, który uważa, że mnożenie prawnych bytów jest zbędne. – Połowa pielęgniarek to powinni być mężczyźni, połowa. Wśród szambonurków połowa to powinni być kobiety, bo inaczej nie będzie pieniędzy z UE.
Obraz może nieco przerysowany, ale jednak prawdziwy, bo brak uczestniczek obok uczestników w projekcie skreśla go z listy. – Jest to wymóg obowiązkowy, wobec czego projekt, który nie spełni tzw. standardu minimum nie może uzyskać dofinansowania – tłumaczy Jarosław Wesołowski, Urząd Marszałkowski. By nie podpaść wnioskodawcy ważą więc słowa we wniosku i kłaniają się kobietom w pas. – Warto również napisać, że personel projektu będzie przeszkolony z zakresu polityk równościowych – dodaje Bartosz Wilczak.
Czyli parytetów, których nie przestrzega się chyba tylko w komisji oceniającej płciowo równouprawnione wnioski. – Sprawdzają zarówno kobiety, jak i mężczyźni – szczerze mówiąc nigdy nie liczyłem. Jednak więcej kobiet – zaznacza Jarosław Wesołowski, Urząd Marszałkowski. Dlatego i z tego powodu nie warto zapominać o rodzaju żeńskim we wniosku.