Ogromne aspiracje i spore rozczarowanie. Emocje po meczu Polska – Grecja jeszcze nie opadły

Jeden gol, który wprawił w euforię miliony. Była siedemnasta minuta meczu Polaków z Grekami. Po bramce Roberta Lewandowskiego wydawało się, że Euro 2012 lepiej zacząć się nie może.
Prężenie muskułów w całym kraju rozpoczęło się już kilka godzin wcześniej. Duch w narodzie był wielki. Strefy kibica pełne, pełny też Stadion Narodowy w Warszawie. I nic to, że dach przeciekał, zwłaszcza, że prawie w ogóle nie padało. Padać miały za to bramki. – 2:1 dla Polski – zapowiadali kibice. To było całkiem realne, bo do przerwy prowadziliśmy 1:0. Tak z ręką na sercu, w tym momencie chyba nikt nie sądził, że możemy tego meczu nie wygrać. – Przypomina mi to Ligę Mistrzów. Taka moc jest i takie zaangażowanie – stwierdza jeden z kibiców.
Wydawało się, że cud potrzebny jest Grekom, kiedy jeden z ich piłkarzy dostał czerwoną kartkę. I cud się wydarzył. Wszystko zaczęło się od nowa. Tyle, że już nastrój nie ten, choć wiara wciąż duża. Nieco później Wojciech Szczęsny spowodował rzut karny i zobaczył czerwoną kartkę. – Grecy też przyjechali coś ugrać. Też chcieli coś wygrać – stwierdza jeden z kibiców.
I byli tego bardzo bliscy, ale nowy bohater Polaków sprawił, że z obrony rzutu karnego kibice cieszyli się nawet bardziej niż z gola. Nadal pozostawało trochę czasu, żeby wspiąć się na wyżyny i uszczęśliwić będących już tam kibiców. – Trzeba było wprowadzić jakieś zmiany do ataku. No nie udało się.
Udało się za to poróżnić kibiców w końcowej ocenie meczu. – Chyba im sił i kondycji zabrakło – stwierdza jeden z kibiców. – Gra była do samego końca, dawno nie widzieliśmy takiej naszej drużyny – mówi z kolei Artur Bogdała. – Ja się pytam, co chciał osiągnąć Franciszek Smuda nie wykorzystując zmian. Obraniak, no widać, że mu dzisiaj nie szło i był do zmiany. Powinien wpuścić Wolskiego albo Grosickiego. Generalnie jestem rozczarowany pierwszym spotkaniem, ale widzę nadzieję – mówi Przemysław Kubiak. Nadzieję widzą też ci, którzy na piłce znają się trochę mniej.