KrajRegionWiadomość dnia

Ojcowie ze Śląska walczą o prawo do swoich dzieci. Przykuli się do budynku Sejmu!

Roman Habraszewski od 3 lat bezskutecznie stara się o opiekę nad synami. Jest w trakcie rozwodu, ale swoich dzieci nie widział od siedmiu miesięcy. – Według mnie to ja już nie mogę być rodzicem, bo 2 godziny tygodniowo kontaktów, to przecież jest jakaś kpina. Wszystkie badania wskazują, że powinienem mieć szeroki kontakt z dziećmi, że jestem pierwszoplanową postacią dla młodszego dziecka – mówi Roman Habraszewski, od 7 miesięcy nie ma żadnego kontaktu z synami.

Według pana Romana jego żona skutecznie izoluje od niego synów. Przez ostatnie trzy miesiące w turystycznym kamperze koczował przed siedzibą katowickiego sądu. Teraz razem z innymi walczącymi o swoje ojcami przeniósł się do stolicy pod Sejm. – Po dwóch tygodniach nie było żadnej odpowiedzi, mimo że napisaliśmy, że z uwagi na nasz protest głodowy prosimy o w miarę szybki termin spotkania. Zero, po prostu zeru odzewu z tych 3 instytucji – mówi Krzysztof Wiewióra, walczy o opiekę nad córką.

Nie pomógł rzecznik praw dziecka, nie pomogli też pełnomocnicy ds. równego traktowania i konstytucyjnych praw rodziny. Mężczyźni postanowili więc swój protest zaostrzyć. – Kupiliśmy kajdanki, łańcuch i przykuliśmy się do filara na terenie Sejmu przed głównych wejściem – mówi Roman Habraszewski, od 7 miesięcy nie ma żadnego kontaktu z synami.

Straż marszałkowska nie pozostawiła im złudzeń. Wspólnie z policją ich protest szybko przerwano. Obaj – jak mówią – nadal są w patowej sytuacji. Krzysztof Wiewióra, rozwiedziony od 5 lat, wciąż z byłą żoną toczy sądową batalię o 11-letnią córkę. – Z uwagi na to, że była żona eliminuje mnie z życia dziecka, nie przestrzega żadnych postanowień sądowych, nadużywa władzy rodzicielskiej, postępuje niezgodnie z dobrem dziecka, sąd zdecydował powierzyć mi opiekę nad córką. Było to 20 miesięcy temu i do tej pory cały czas jestem prawnym opiekunem córki, a była żona ma ograniczoną władzę rodzicielską – podkreśla Krzysztof Wiewióra, walczy o opiekę nad córką.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Mimo prawomocnego orzeczenia, od blisko dwóch lat swojej córki nie widział. Zasada w przypadku takich sporów jest prosta – tłumaczą adwokaci. Matka prawie zawsze jest lepiej traktowana przez sąd. – Najgorsze jest to, że praktyka stosowania tego prawa zdecydowanie jest głęboko zakorzeniona w poprzednim systemie. To najbardziej boli zwłaszcza ojców, kiedy chcą walczyć o  jak najszersze kontakty choćby ze swoimi dziećmi. Sądy są po prostu niestety z reguły źle do ojców nastawione – stwierdza Mariusz Orliński, adwokat.

Romana Habraszewskiego lata procesów doprowadziły na skraj bankructwa. Dziś mężczyzny nie stać nawet na płacenie alimentów. – Od początku rozwodu chciała mojej winy, około 5 tysięcy alimentów na siebie, dzieci, żeby tylko ona wychowywała. Eksmitowania mnie z mieszkania, tak jest w pozwie. Żona dodatkowo oskarżyła go o molestowanie młodszego syna. Mimo że mężczyźnie nie przedstawiono zarzutów, sąd uznał, że jego spotkania z dziećmi będą się odbywały z udziałem kuratora. – W takich sytuacjach rozstaniowych, konfliktowych i rozwodowych bardzo często każdy z rodziców zabiega o uwagę dziecka. Być może sobie wtedy tez kompensuje, że chce być dobrym rodzicem i dba o to, żeby to dziecko lubiło go bardziej – zaznacza Agnieszka Błach-Tomera, psycholog rodzinny, mediator.

Psychologowie podkreślają: tak ostry konflikt między rodzicami prawie zawsze odbija się na psychice dzieci. – Dziecko może mieć niechęć do zakładania związków, bo po co się żenić, wychodzić za mąż, jak to potem tak wygląda, albo każdy ojciec to świnia, bo mnie zostawia – dodaje Agnieszka Błach-Tomera, psycholog rodzinny, mediator. W Polsce rocznie jest ponad 65 tysięcy rozwodów. Dzieci z tych rozbitych związków tylko w 5% przypadków zostają z ojcem. Zdecydowana większość decyzją sądu trafia pod opiekę matki.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button