Region

Oko w oko z tornadem

Niszczy wszystko co napotka na swojej drodze. W Stanach Zjednoczonych trąby powietrzne to zjawiska powszednie. W Polsce nowe i nieznane. Janusz Płochetko stanął oko w oko z żywiołem dwa dni temu, kiedy nad jego rodzinnymi Balcarzowicami rozpętało się prawdziwe piekło. – Tylko było widać czarny wir, cały czas co było po drodze, to zabierało to do góry. Jakieś deski, blachy, ogromne żelastwa, wszystko w góre fruwało.

Kilka minut wytarczyło by zerwać dachy i zrujnować domy. Kilka sekund by, na pobliskiej autostradzie porwałać autokar z grupą artystów zespołu Śląsk. – Zaczęły się dziać różne dziwne rzeczy na niebie. Pojawiały się takie dziwne chmury. Bardzo wielkie, naprawdę, których się na codzień nie ogląda, aż ktoś zobaczył w oddali coś co mogło wyglądać na trąbe powietrzną.

Członkom zespołu nic poważnego się nie stało, ale teraz już wiedza: przed tornadem należy uciekać. Nikt nie jest w stanie przewidzieć jego drogi. Co gorsza, nikt nie jest w stanie przewidzieć gdzie i kiedy uderzy. – Na mapach synoptycznych tego zjawiska po prostu w ogóle nie widać, przy odległościach między stacjami około 50-60 kilometrów. Wiec następne potwierdzenie, że nie możemy przewidzieć trąby w zbyt odległym czasie – powiedział Janusz Jawor, Instytut Metereologii i Gospodarki Wodnej w Katowicach.

Zjawisko trąby powietrznej jest w Polsce coraz częstsze. Z powodu ocieplenia klimatu nad Polską każdego lata spotykają się masy ciepłego i zimnego powietrza. Tam gdzie dochodzi do spotkania mogą powstawać tornada. Wirujące powietrze zasysane jest do wyższych warstw chmur tworząc charakterystyczny lej. Wiatr wiejący wewnątrz wiru może sięgać nawet pięciuset kilometrów na godzinę. – Nazywa się to zjawisko Curiolisa czyli obrót ziemi sprawia, że pędzące masy powietrza zakręcają. I to można zobaczyć w domu. Przecież jeżeli wypuzczamy wodę z wanny to ta woda zakręca – tłumaczy dr hab. Jan Wrzalik, Instytut Fizyki Uniwersytetu Śląskiego.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Specjaliści przestrzegają tornado równa się smiertelne niebezpieczeństwo. Jedynym ratunkiem przed żywiołem jest ucieczka do piwnicy. Gorzej gdy w pobliżu jej nie ma. – Zalecają położyć się na ziemi i zakryć głowę rekami, jeśli jest czego to się czegoś złapać i trzymać z całych sił – powiedział Janusz Jawor, Instytut Metereologii i Gospodarki Wodnej w Katowicach.

Tyle, ze przy wietrze wiejącym ponad 100, 200 a czasem i 300 kilometrów na godzinę, sił może nie starczyć.

 

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button