Region

Okrągłe urodziny polskiej polityki lokalnej

To był przełomowy moment w dopiero tworzonej, wolnej Polsce. Pierwsze obrady wybranej w wolnych wyborach rady miasta. – Początek był trudny, bo większość z nas była jakby takimi uczniami tego samorządu. Był tylko jeden radny ś.p. Brański, który pochodził jeszcze ze starej rady i on nas uczył trochę – wspomina Franciszek Bukal, były radny Rudy Śląskiej.

Wtedy swoją nieporadność radni nadrabiać musieli zaangażowaniem. Nie siedząc w ławach, a w terenie. W spadku po starej władzy dostali pustą miejską kasę. Z dyskusją o dziurawych drogach trzeba było więc wyjść nad dziurawe drogi.

Stanisław Kiermes był radnym pierwszej kadencji rady Rudy Śląskiej. To oni tworzyli nowe zasady, jakimi rządzone było miasto. – Byliśmy szczęśliwi, że wreszcie następuje zmiana, że sprawy bierzemy w swoje ręce, że społeczeństwo ma coś w tym kraju do powiedzenia, w tych małych ojczyznach – przede wszystkim – mówi Stanisław Kiermes.

To przede wszystkim stanowiło o sile pierwszych samorządów – po latach stagnacji trzeba było zacząć działać. 20 lat temu większość ludzi nie miała telefonów. Były też problemy z prądem. Miastom wolnej Polski trzeba było dać to, co dotychczas było zabronione. Na początek więc musiała być ulica Wolności.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Pierwszą decyzją uchwałą rady było to, aby mieszkańcy i osoby, które pracowały w sklepikach mogły przejąć na zasadzie własności te placówki, ponieważ uległy likwidacji duże przedsiębiorstwa państwowe – informuje Jerzy Surówka, były radny Chorzowa.

Wolne samorządy uczyły się razem z raczkującym biznesem. Jak wykorzystać tłumiony przez lata PRL-u potencjał. W końcu – jak dobrze wydawać publiczne pieniądze. – Nie zawsze ta gospodarność jest taka jak należy, ale można powiedzieć, że około 90% gmin przez te 20 lat rozwija się systematycznie – stwierdza Ewa Pytasz, była radna Katowic. Znacznie wolniej rozwija się społeczne zaangażowanie w samorządność.

Jak mówi politolog Marek Mazur wielkopartyjny polityczny show odwraca uwagę od spraw lokalnych. Większość zna polityków pierwszego szeregu – swoich radnych mało kto. – Dlatego, że wiemy, że to są wybory nam najbliższe, to jakoś nie widzimy przełożenia swoich decyzji na konkretne bliskie nam sprawy – wyjaśnia.

A te właśnie były naturalnym celem dla samorządowców od pierwszych wyborów – dwadzieścia lat temu.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button