Olimpiada seniorów

Ponad stu zawodników, specjalny hymn i zapał, dzięki któremu udało się zorganizować pierwsze w Polsce igrzyska studentów uniwersytetu trzeciego wieku. Honory gospodarza czynił dwukrotny mistrz olimpijski w strzelaniu, osiemdziesięcioletni Józef Zapędzki. – To ma być miła zabawa, jeśli ona sprawia przyjemność, to trzeba ją kontynuować i nie wolno przerywać, należy uczestniczyć w tym, pomagać sobie wzajemnie, cieszyć się i bawić, bo to jest wielka radość – stwierdza Zapędzki.
Studenci trzeciego wieku przeżywają drugą młodość. – Mamy tyle zajęć, że można rano przychodzić, a wieczorem do domu przychodzić spać. Jest język angielski, niemiecki, esperanto, kółko malarskie, joga i gimnastyka – przyznaje Janina Żawko, uczestniczka igrzysk.
Dziś właśnie tej gimnastyki było najwięcej. Tenis stołowy, pływanie, wielobój. Były też dyscypliny dla mniej rozciągniętych. Ale w każdym przypadku liczyło się coś więcej niż wynik. – Lubiłem zawsze ruch i lubię do dzisiaj. Uważam, że bezczynność to jest bardzo zły stan życia – podkreśla Stanisław Latacz, uczestnik olimpiady.
Precyzja, pełne skupienie i finezja ruchów. Tylko niektóre atrybuty przypominają, że to zawody seniorów. – Takie działania jak te, motywują ludzi do sportu, w życiu nie brałam udziału w olimpiadzie, to jest pierwsza i jestem bardzo zadowolona bez względu na wynik – mówi Krystyna Deja, uczestniczka.
– To są studenci uniwersytetu trzeciego wieku, którzy nie zrealizowali swoich marzeń w wieku, kiedy mogli studiować, bo poświęcili swój czas dla rodziny, dzieci, więc dopiero w wieku trzecim mogą realizować swoje marzenia – wyjaśnia Krystyna Męcik, organizatorka olipiady. A te, jak to marzenia, nie spełniają się tak łatwo.