Opary amoniaku trują mieszkańców bytomskiego Bobrka

Ostatni tydzień to dla mieszkańców bytomskiego Bobrka nieprzespane noce i oddychanie powietrzem przyprawiającym nie tylko o ból głowy. – Mnie szczypała cała twarz, w ustach był taki nieprzyjemny zapach i mąż po tym, jak nam syn wymiotował przyjechał zobaczyć co się tutaj dzieje – mówi Zdzisława Walczyk, mieszkanka dzielnicy Bobrek w Bytomiu.
Przyczyną śmierdzącego zamieszania jest nieznana substancja, z której ulatnia się amoniak. Wciąż jednak nie wiadomo skąd się wzięła. Podejrzenia mieszkańców padły na pobliskie firmy. Ale niewykluczone, że to zły trop. – To jest dziki teren, księżycowy. I każdy może tutaj przywieźć co mu się żywnie podoba – uważa Marian Żenno, mieszkaniec Bobrka.
Duszące opary czuć było w zasięgu kilku kilometrów. Dotarły też do sąsiadującej z Bobrkiem rudzkiej dzielnicy Kuźnica.
Służby zaangażowane w rozwiązanie sprawy, przyznają, że opary mogą szkodzić, ale tylko tym, którzy przebywają w ich bezpośrednim sąsiedztwie. – Amoniak jest substancją toksyczną i żrącą, oddziałującą na nasz organizm, natomiast w tej odległości nie było takiego zagrożenia – wyjaśnia mł. bryg. Adam Wilk z PSP w Bytomiu.
Zagrożona z całą pewnością jest za to przyroda. To jak bardzo został skażony teren wykażą prowadzone właśnie badania. – Na pewno doszło do skażenia, pytanie tylko czym. Na podstawie próbek można podjąć działania, które wyjaśnią okoliczności tego zdarzenia – stwierdza Katarzyna Krzemińska-Kruczek z UM w Bytomiu.
Okoliczności zdarzenia wyjaśniają także bytomscy prokuratorzy, którzy wszczęli śledztwo w tej sprawie. – Tego typu przestępstwo jest zagrożone karą od 3 miesięcy do 5 lat. Będziemy prowadzić intensywne działania, celem ustalenia sprawcy tego czynu – zapewnia Artur Ott z Prokuratury Rejonowej w Bytomiu. Czynu, który mieszkańcom Bobrka pewnie jeszcze długo nie pozwoli odetchnąć z ulgą.