Opera Wagnera w Elektrociepłowni Szombierki

Klasyczna muzyka przyciąga jak magnes, szczególnie mocno gdy brzmi w nietypowych wnętrzach. Bo przecież nie często zdarza się operę wystawiać w elektrociepłowni. – Elektrociepłownia jest piękna sama w sobie, ale ona jest też miejscem, które dla wielu osób jest miejscem nieznanym i połączenia właśnie opery z tym miejscem wywołało ten efekt – wyjaśnia Łucja Ginko, Śląski Urząd Marszałkowski. A osiągnąć było go nie łatwo, bo nie łatwo o kompromis między wizją artystyczną, a technicznymi ograniczeniami. – Styka się technika z pomysłami reżysera. Tutaj jest najwięcej problemów, bo pomysły reżysera są czasami tak szalone – mówi Natalia Chrzanowska, kierownik techniczny, Opera Śląska w Bytomiu.
Szalone nie znaczy niewykonalne, bo okazuje się, że można zestroić Wagnera z industrialnym wnętrzem. – Wykorzystuje tę przestrzeń, która tam jest, to znaczy nie przenoszę tam całego spektaklu z dekoracjami, ze wszystkim. Będziemy grać w tym konkretnym wnętrzu, że wykorzystuje architekturę tej hali elektrociepłowni – tłumaczy Laco Adamik, reżyser teatralny. Opera ”Tannhauser” to opowieść o średniowiecznym rycerzu i jego perypetiach w świecie relanym i w krainie fantazji. Wśród specjalistów uchodzi za operowy klasyk. – Wydaje nam się, że takiego przedsięwzięcia o takiej skali technicznej i artystycznej u nas jeszcze nie było – zaznacza Ewa Petrymusz, Elektrociepłownia Szombierki.
Sądząc po pozytywnej reakcji widzów to przedsięwzięcie udało się. – Jestem pod wielkim wrażeniem, jest piękny nastrój, jest wspaniała atmosfera i bardzo mi się podoba – stwierdza Marzena Tela.
Publiczność opuszczała spektakl dosłownie zelektryzowana. I to nie tylko dlatego, że odbył się w fabryce prądu.