Operacja na odległość

Siedząc w wygodnym fotelu można ratować zdrowie, a nawet życie. – Wielką zaletą jest to, że mamy duże powiększenie. Także precyzja robota jest bardzo duża, no i eliminuje drżenie ręki chirurga. Zdarza się, że ktoś może chirurga wystraszyć, czego nie można zrobić z robotem – mówi dr Joanna Śliwka ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu.
Jednak te argumenty nie przekonują Janusza Waliczka, który choruje na serce. Kilka dni temu miał wszczepione bajpasy, jest po trzech zawałach. – Mimo że wierzę, że to są wspaniałe urządzenia, wydaje mi się, że lepiej, gdyby człowiek to robił, bo człowieka nie można zastąpić – stwierdza.
Z pewnością nie można zastąpić ludzkiego rozumu. Ale dłoń już tak. – Każdy sposób operacji ma swoje plusy i minusy. To nie jest tak, że robot jest w stanie w 100 procentach zastąpić chirurga, bo to jednak chirurg siedzi za sterami tego robota – podkreśla dr Śliwka.
By robotem można było sterować na odległość, potrzebna jest nie tylko precyzyjna dłoń chirurga, ale też sprawne ręce elektronika. – Wyzwaniem było odpowiednie przygotowanie danych sterujących, które przekazują położenie dłoni chirurga, czyli przekazują jego wolę ruchu na tą znaczną odległość – przyznaje Paweł Kostka z Instytutu Elektroniki Politechniki Śląskiej.
Takim robotem rok temu wykonano zabieg na sercu świni. Wówczas chirurga i nietypowego pacjenta dzieliła szyba. Dziś w linii prostej było to 15 kilometrów. Lekarz działał w Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii w Zabrzu, zaś serce, na którym przeprowadzano zabieg, było w Katowicach. – Będziemy próbowali robić teleoperacje na odległość na zwierzętach. Następnie tą technologię będziemy rozwijać również dla ludzi, przede wszystkim dla zwiększenia bezpieczeństwa w tych sytuacjach, w których trudny jest dostęp lekarzy bezpośrednio do pacjenta – mówi dr Zbigniew Nawrat z Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii w Zabrzu.
Z takich nowinek technologicznych cieszą się specjaliści, którzy na co dzień trzymają w rękach skalpel. – Powstaje produkt, który – jestem przekonany o tym – będzie za pewien czas przydatny do pewnych rozwiązań medycznych – uważa prof. Marian Zembala ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu.
Nie wykluczone że w przyszłości zamiast chirurga na sali operacyjnej będzie tylko Robot Robin Heart… Ale zanim pochyli się on nad człowiekiem, musi zyskać jego zaufanie, a to – wbrew pozorom – może być najtrudniejsze zadanie.