RegionWiadomość dnia

Organy gotowe do montażu. To jednak nie koniec problemów przy budowie Filharmonii Śląskiej

Na razie wprawdzie w kilku tysiącach części, ale już niebawem berlińskie organy mają stać się chlubą Filharmonii Śląskiej. – Techniczny montaż zajmie nam jeden miesiąc, cztery tygodnie jakoś. Potem trzeba instrument nastroić. To trwa trochę dłużej – około 6 lub 7 tygodni, wtedy powinno być już wszystko gotowe – tłumaczy Simon Bayer, Karl Schuke Berliner Orgelbau.

To jednak nie zmienia faktu, że montaż organów w listopadzie to kolejne już opóźnienie podczas tej inwestycji. Pierwszy raz niemiecka ekipa techniczna była tu w sierpniu. Wówczas eksperci podjęli decyzję, że budynek Filharmonii Śląskiej nie jest przygotowany, żeby rozpocząć prace z tak delikatnym urządzeniem. – Powiem, że to już jest sukces, że zaczęli wnosić te skrzynie i uznali, że jesteśmy gotowi na ten zaszczyt, żeby je w ogóle instalować w naszych pomieszczeniach – stwierdza Joanna Masarczyk-Bełz, koordynator projektu przebudowy Filharmonii Śląskiej. Te coraz bardziej nabierają kształtu i kolorów. Choć problemów przy tej budowie było i jest bez liku. – Jest budynek zabytkowy i jest dobudowa nowa, styk starego z nowym. Nie było wiadomo, co się odkryje po skuciu tynku, co dalej trzeba będzie zrobić, czy łuk jest odpowiedni, czy światło jest dobre. To są problemy, które trzeba przeskoczyć, żeby dostać ostatecznie zgodę na użytkowanie – mówi Ewa Głodek, Inspektor Nadzoru Robót Budowlanych.

Pytanie, kto będzie otwierał nowy sezon w przebudowanym gmachu. Trwa właśnie konkurs na nowego dyrektora Filharmonii Śląskiej. Wśród kandydatów jest również Grażyna Szymborska, która jeszcze kilka miesięcy temu sama chciała z tej funkcji zrezygnować. – Dwukrotnie mówiłam panu marszałkowi, że mam ochotę się poddać, że nie daję rady, tym bardziej, że nasze prawo, nasza opieszałość urzędnicza, ostrożność urzędnicza powoduje, że nie mam siły walczyć z wiatrakami i udowadniać, że nie jestem wielbłądem – mówi Grażyna Szymborska, p.o. dyrektora Filharmonii Śląskiej.

Na przeprowadzkę czekają również muzycy, którzy przez ostatnie lata pracowali na walizkach. – Powiem strasznie długo, ponieważ podpisywaliśmy umowę o dofinansowanie we wrześniu 2009 roku. Proszę zauważyć, że trochę czasu na tych walizkach siedzimy – stwierdza Joanna Masarczyk-Bełz, koordynator projektu przebudowy Filharmonii Śląskiej. I jeszcze trochę posiedzą. Przynajmniej do marca – jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem. Do tego czasu Filharmonia Śląska będzie też musiała rozliczyć się z pozyskanych na tę budowę unijnych pieniędzy. Gdyby przyszło zwrócić 12 mln zł, w kasie województwa próżno byłoby znaleźć taką kwotę.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button