Region

Orlik niezgody

To miał być strzał w dziesiątkę. Lecz gdy u jednych wzbudził entuzjazm, to u innych napotkał twardy opór. – Pisaliśmy i do szkoły i do starostwa, żeby tu zrobić jakąś barierę dźwiękochłonną – opowiada Janusz Walczak, mieszkaniec Czeladzi. Mieszkańcy prosili starostę, by Orlika ogrodzić ekranami. Bo głos młodzieży kopiącej piłkę przyprawia ich podobno o zawrót głowy. – To jest śmieszna sprawa, bo na pewno jeśli się rozgrywa takie mecze to jakieś emocje towarzyszą u młodych chłopaków – odpowiada Adrian Siemieniec, młody piłkarz.

Emocje nie opuszczają też tych starszych, którzy drogą formalną chcą zmusić urzędników, by boisko nie ogrodzili, a właściwie odgrodzili od reszty świata. – To jest pierwsza, trochę niezrozumiała szczerze powiem interwencja, to tak jakby ktoś chciał naszej młodzieży zakazać uspartawiania się i podnoszenia poziomu zdrowotności – tłumaczy Sławomir Witek, Starostwo Powiatowe w Czeladzi. Jednak nie tylko piłkarskie popisy przeszkadzają sąsiadom Orlika. Przede wszystkim są to popisy nocne. – Latają tutaj. Całą noc, drą się, sąsiadowi na złość robią, spać nie idzie.

Według urzędu miasta żadnych ekscesów jednak nie ma, a jest za to nieuzasadniony opór mieszkańców. – Dochodzimy do takiej sytuacji, że lepiej by było nic nie robić wtedy byłoby najlepiej. Boisko było tam od zawsze więc nie wiem czy nowe boisko bardziej hałasuje – uważa Wojciech Maćkowski, UM Czeladź. Jak boisko hałasuje trudno zmierzyć, ale młodzi piłkarze twierdzą, że jeśli boiska nikt nie zamknie, to przed nimi otworzą się nowe możliwości. – To jest jakaś szansa dla chłopaków z podwórka, którzy na takich boiskach często się wybijają – zakończył Adrian Siemianieniec.

Do prawdziwej, poważnej piłki. Dlatego ważne, żeby wyścig między urzędnikami a mieszkańcami, nie odbił się boleśnie na tych, dla których Orlik powstał.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button