Region

Oskarżony szpital

Z pozoru było to zwykłe złamanie – z pozoru, bo gdy Dieter Kruczek trafił do zabrzańskiego szpitala sprawa nieco się skomplikowała. – Doktor mówi przewiercimy piętę i na wyciąg. Ja tak myślałem – piętę wiercić? On chyba żartuje. To jednak nie były lekarskie żarty, a konieczność. Po zabiegu założono gips i noga miała być jak nowa. Tyle tylko, że rana nie chciała się goić, ból się nasilał. W końcu dzięki skierowaniu lekarza rodzinnego pacjent trafił do szpitala w Cieszynie. – Jak mi zdjęto biskupicki gips – noga była cała w ranach, więc jakby była jeszcze dwa miesiące dalej zgodnie z sugestiami szpitala w Biskupicach noga byłaby już tylko do amputacji – żali się Dieter Kruczek.

To efekt gronkowca złocistego, którym zaraził się w zabrzańskim szpitalu. Jak twierdzi pacjent – w wyniku zaniedbań. Sprawę zgłosił do prokuratury. – Zasięgniemy opinii biegłych, celem z kolei ustalenia czy zachowanie lekarzy względem każdego z pacjentów osobna sposób leczenia, a przede wszystkim wymogi sanitarne były prawidłowe – wyjaśnia Alina Skoczyńska, Prokuratura Rejonowa w Zabrzu.

Zgłoszeń o rzekomych nieprawidłowościach w szpitalu było więcej. Wszystkie są przedmiotem prokuratorskiego śledztwa. – Jak oni już kogoś potną to się kończy tragicznie, a oni mają zwyczaj w zupełnie nieuzasadnionych okolicznościach robić operacje. Chociaż można by to było załatwić usztywnieniem kończyny – stwierdza mężczyzna, który stracił nogę przez zarażenie gronkowcem.Teraz boi się także, że straci rękę, którą złamał spadając ze szpitalnego łóżka. – Dopiero po dwóch dniach zareagowali, zapakowali ją w gips.

Szpital nie komentuje tego wypadku. O domniemanych nieprawidłowościach, które mogły doprowadzić do śmierci jednej z pacjentek informowaliśmy ponad miesiąc temu. Kinga Fabisz zmarła, bo jak twierdzi jej rodzina przez kilka godzin czekała na pomoc w izbie przyjęć. Bezskutecznie. Powołana specjalna komisja lekarska w tej sprawie nie dopatrzyła się żadnych nieprawidłowości. – Ja nie mogę się zgodzić z takimi opiniami jakie są przedstawiane w mediach, ale nie ja jestem od oceny tego – tylko inne służby w tym kraju – uważa Rafał Kruczkowski, kierownik izby przyjęć w Biskupicach. Sprawa śmierci Kingi trafiła do prokuratury. Tymczasem sami lekarze z izby przyjęć nie mają sobie nic do zarzucenia. – Ja nie mam wątpliwości co do tego, że wszystko funkcjonuje dobrze. Oczywiście mogłoby być lepiej gdybyśmy nie wiem dysponowali większą ilością personelu, to w obecnych realiach jest niemożliwe – dodaje Rafał Kruczkowski.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

O tym, że mogłoby być lepiej są natomiast przekonani ci, którzy przez szpital się przewinęli. I nie kryją rozgoryczenia.

 

 

 

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button