Osobliwe łupy włamywaczy

34-letni włamywacz najpierw zaczaił się pod oknem przedszkola. Później niczym Fantomas przez nikogo niezauważony dostał się do środka. Plądrowanie rozpoczął od kuchni przedszkolaków. – Zrabował dość śmieszne rzeczy jak na rabusia, bo między innymi były to sztućce, płatki dla dzieci, dwa kilo cukru, trzydzieści jajek, serki i twarożek – stwierdza Maciej Ceglarski z Prywatnego Przdszkola im. Papy Smerfa w Katowicach.
A że apetyt rośnie w miarę jedzenia postanowił dorzucić coś jeszcze. Laptopa i elektroniczne organy. – Sprawca zapakował skradzione fanty do worka, a następnie zatrzymał taksówkę i kazał się nią zawieźć do Sosnowca – mówi st. sierż. Katarzyna Cichoń z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Na miejscu okazało się, że nie ma czym za nią zapłacić. Gdy poszedł po pieniądze czujny taksówkarz wezwał patrol policji. – Funkcjonariusze powiedzieli mi później, że on był na jakiś psychotropach. Nawet nie mieli jak go przesłuchać, bo był z nim bardzo utrudniony kontakt – przyznaje Ceglarski.
Czym z kolei wspomagał się włamywacz z Bytomia nie wiadomo. Wiadomo za to, co go skusiło – napoje energetyzujące. – Można powiedzieć, że chciało mu się pić, pewnie był skacowany – uważa Bronisław Brzóska. I spragniony nowych wrażeń rozbił wystawę sklepową. – Prawdopodobnie ukradł z dziesięć napoi energetycznych. Tyle wiem – stwierdza Róża Pelka, ekspedientka.
Wiadomo też, że nie zdążył ich skonsumować. Może właśnie dlatego uciekając przed policjantami nie dostał skrzydeł. Z dziesięciopakiem pod pachą i gubiąc po drodze buty – w pościgu nie miał żadnych szans. – Mężczyzna dzierżył pod pachą dziesięć opakowań napoju energetyzującego. Został zatrzymany i doprowadzony do aresztu, gdzie otrzymał zastępcze obuwie – informuje asp. sztab. Adam Jakubiak z bytomskiej policji.
Natomiast do citroena wszedł cukierkowy duet z Katowic. – Z samochodu ukradli płyn WD-40 i puszkę z cukierkami. To może ich kosztować nawet dziesięcioletni pobyt w więzieniu – mówi podkom. Jacek Pytel z katowickiej policji.
Tak jak pozostałym, którzy w świąteczny weekend choć przez chwilę chcieli być jak Gang Olsena. Śmieszni i nie skuteczni.