Kraj

Ostatnie posiedzenie przed wyborami

Choć to ostatni dzień, to frekwencja… nie rzuca na kolana. O wiele weselsza atmosfera i o wiele wyższa frekwencja na sejmowych korytarzach. – Pewnie posłowie próbują jeszcze przekonać elektorat, pokazać Sejm – mówi Eugeniusz Kłopotek z PSL. A elektorat, pod postacią wyjątkowo licznych ostatniego dnia kadencji wycieczek, liczy na pamiątkowe zdjęcia w towarzystwie gwiazd politycznej sceny. Dobry kontakt z wyborcami procentuje. Chociażby drobnymi upominkami.

Marszałek Jerzy Wenderlich, nawet gdy pozuje do zdjęć, ciężkiej parlamentarnej pracy nie przerywa. – My rozmawiamy z ludźmi i uważamy, że to jest najlepsze spędzenie czasu – mówi. Z ludźmi, lub też przed telewizyjnymi kamerami, bo frekwencja wśród dziennikarzy równie wysoka, jak wśród wycieczek. A politycy pod gradem pytań. Także dość… dziwnych. “Ostatnie posiedzenie – jak się spało?” – pyta jeden z nich. – Bardzo dobrze, jak zwykle – odpowiada marszałek, Grzegorz Schetyna.

Dobrze spało się też zapewne Wacławowi Martyniukowi z SLD. Ulubieniec dziennikarzy i jedna z najbardziej znanych twarzy lewicy odchodzi z polityki. Ostatni dzień kadencji spędził w towarzystwie rodziny. – Córka mi powiedziała: tata, tyle czasu pracujesz w Sejmie, a my ani razu nie byliśmy – mówi. Ale mimo dwudziestu lat ciężkiej parlamentarnej pracy, poseł Martyniuk na urlop się nie wybiera. – Chciałbym w momencie, kiedy rozpocznie się posiedzenie, w pierwszy dzień Sejmu już pracować – przyznaje.

Ale ostatni dzień to nie tylko czas pożegnań, głosowań i podsumowań. To też czas na wspominki. Stanisław Żelichowski z PSL przywoływał posiedzenie Konwentu Seniorów, na którym rozważano niezwykle ważną kwestię. – Zastanawiano się co zrobić ze śniegiem pod Sejmem, bo posłowie nie mają gdzie parkować. Zaproponowałem, żeby zamiast solą posypać to cukrem i drożdżami, to naród to wypije – wspomina

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Z napojami wyskokowymi kadencja kojarzy się też Sławomirowi Neumanowi z PO, który wspomina alkoholowe ekscesy niektórych parlamentarzystów. – Słynne “coś tam, coś tam umiem”, które pewnie przejdzie do historii, o pośle Dornie który ganiał się z dziennikarzami i przewracał kamery nie wspomnę – mówi. I aż dziw, że w ten ostatni dzień na sali zamiast śmiechu, były pustki. – Dobrze, że to się kończy – mówi poseł Kłopotek. Ale za kilka tygodni, choć zapewne w nieco zmienionym składzie, zacznie się od nowa.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button