RegionWiadomość dnia

Park Śląski na cenzurowanym. Burzliwa debata w Sejmiku

Dla jednych to burza w szklance wody. Dla drugich powód do ostrej debaty. Gorąco było dziś na sesji Sejmiku, w sprawie wydawałoby się śląskiej oazy spokoju. – Można z dzieckiem pójść na spacer, są alejki porobione, bardzo nam się podoba w tej chwili – stwierdza Mateusz Suchy. Nie wszystkim. Radni opozycji biją na alarm. Park Śląski ich zdaniem jest w katastrofalnej sytuacji finansowej. – Chcemy się dowiedzieć od prezesa, czy 7 milionów strat po 10 miesiącach jest prawdą. Jeżeli tak, to jest spółka prawa handlowego i ta spółka może zostać postawiona w stan upadłości. Będzie może wyprzedawała swoje nieruchomości. Na to wszystko nie może być przyzwolenia społecznego – stwierdza, Michał Wójcik, radny Sejmiku województwa śląskiego, Solidarna Polska.

Prezes Parku Śląskiego najpierw z mównicy, potem przed kamerą tłumaczył: spółka jest dobrze zarządzana, a ujemny bilans z poprzedniego roku jest przypadkowy. – To jest 3 miliony tzw. straty księgowej, a nie straty finansowej. Zeszły rok zakończyliśmy na lekkim plusie. Jeżeli chodzi o gotówkę wiadomo, że firmy jeżeli upadają to dlatego, że nie mają pieniędzy, a nie dlatego, że przepływy finansowe się nie zgadzają – wyjaśnia Arkadiusz Godlewski, prezes Parku Śląskiego.

Nie ma jednak zgody na marnotrawienie publicznych pieniędzy, uważa prezes Stowarzyszenia “Nasz Park”. Według Gerarda Mądrego niewypałem okazała się droga dla WPKiW zmiana nazwy i logo. Ta kosztowała 600 tysięcy złotych a efektu marketingowego – przynajmniej na razie – nie widać. – Przecież wszyscy wiedzą, że to jest WPKiW, a twierdzenie, że to się kojarzy z jakąś oczyszczalnią ścieków, czy wodociągami to przecież, ile to lat jeździły autobusy i z Niemiec i z Czech, z Węgier i każdy trafił do WPKiW – mówi Gerard Mądry, prezes stowarzyszenia “Nasz Park”.

Do Parku przyciągały przed laty liczne atrakcje. Tych jednak na terenie zielonych płuc Śląska zamiast przybywać, zdaniem wielu, jest coraz mniej. Jest też sądowy finał batalii władz Parku z dzierżawcami punktów usługowych na terenie Wesołego Miasteczka. Ci kilka miesięcy temu musieli zwinąć interes, po tym jak w trybie natychmiastowym wypowiedziano im umowy. – Nie było żadnej dyskusji ani możliwości negocjacji, pomimo że nam w zeszłym roku o 100% czynsz podnieśli i obiecano nam, że będziemy tam dłużej kilka sezonów – mówi Piotr Łuczyk, były dzierżawca punktu gastronomicznego w WPKiW. Pan Piotr, chcąc nie chcąc, swój punkt gastronomiczny przeniósł w inne miejsce. A w Parku pojawiła się nowa firma.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Na długiej liście zarzutów jest jeszcze długa – zdaniem opozycji – upartyjniona lista płac pracowników Parku. – Ludzi, którzy w większym czy mniejszym stopniu byli związani z Platformą Obywatelską, poprzez wybory chociażby, kandydując z ich list – mówi Michał Wójcik, radny Sejmiku województwa śląskiego, Solidarna Polska. Prezes odpowiada, że na 174 zatrudnione w Parku osoby, tylko sześć należy do PO. – Wszystko to osoby, które bronią się kompetencjami, bo jest Radosław Baran – przez 8 lat prezydent Będzina, dyrektor odpowiedzialny za inwestycje. Jest Wojciech Zamorski, który jest człowiekiem o chyba największych kompetencjach w regionie w zakresie muzyki, którego głównym zadaniem jest organizacja przedsięwzięć o charakterze muzycznym – tłumaczy Arkadiusz Godlewski, prezes Parku Śląskiego.

Debata burzliwa, a olimpijski spokój w tym gronie zachował jedynie przysłuchujący się wymianie ciosów marszałek. – Mamy wolność słowa, nie mamy cenzury, każde może mówić co chce – stwierdził. Robić już niekoniecznie, dlatego radni opozycji bacznie będą teraz przyglądać się działaniom kierownictwa Parku.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button