KrajRegionWiadomość dnia

Parowozy, wagony, a nawet… dworce! Trwa wielka wyprzedaż w PKP

Przebiegi dochodzące do milionów kilometrów, lakier w większości wyblakły i często przyrdzewiały, mimo to chętnych nie brakuje. Szkopuł w tym, że kupić je nie łatwo. Spółki kolejowe robią tak, że zakazują wyprzedaży taboru, bo on musi iść automatycznie na zezłomowanie. Bądź zapomniany powoli ulega naturalnemu rozkładowi. – Ludzie wiedzą, że są takie parowozy, zazwyczaj to nie tylko są we władaniu spółek, ale są na różnego rodzaju bocznicach, starych kopalniach, gdzieś w krzakach pozarastane – mówi Radosław Mrózek, stowarzyszenie “Kolej na Śląsk”. Szansą na ocalenie dokładnie 161 sztuk kolejowego taboru ma być ogłoszona właśnie przez PKP SA wielka wyprzedaż. Na wyprzedażowej liście kolejowych hitów między innymi lokomotywy parowe w cenach już od 12 tysięcy złotych, wagony motorowe (8 tys. zł), pługi odśnieżne (7 tys. zł), czy lokomotywy elektryczne (13 tys. zł) I choć nie wszystkie są w idealnym stanie, to ich właściciel spodziewa się, że zarobi przeszło milion złotych. – Przetarg był zorganizowany głównie pod kątem sformalizowanych grup miłośników kolei, którzy bardzo często zwracali się do nas z pytaniem o możliwość zakupu jakiegoś, że tak powiem historycznego taboru – wyjaśnia Bartłomiej Sarna, rzecznik PKP.

Przez PKP zapomnianego, dla nich bezcennego. I pomimo że przed nowymi właścicielami niełatwe zadanie, to wiele z nich ma szanse na powrót do czasów, gdy były główną lokomotywą kolejowego transportu. Lata świetności za sobą ma również kolejowa infrastruktura. Podróż to często coś więcej niż tylko przejazd przez skansen kolejnictwa. Wiele z dworców z powodzeniem stać mogłaby się tłem filmów katastroficznych. – W powiecie cieszyńskim nie ma ładnego dworca PKP, są tylko brzydkie. PKP nie ma pieniędzy, ani pomysłów na rewitalizację dworców. Samorządy mają przynajmniej pomysł, jak je zagospodarować – podkreśla Jan Bacza, dziennikarz OX.PL. I sprawić, że podróżnych do wysiadania właśnie na tym dworcu będą przyciągać, a nie jak dotąd odstraszać. Tu droga do celu nie jest jednak tak łatwa i prosta, jak mogłoby się wydawać. PKP choć o swoje budynki dba niechętnie, równie opornie się ich pozbywa. W Wiśle rozmowy o przejęciu dworca przez miasto rozpoczęły dwa lata temu. – Jest to tak podzielona instytucja, że te rozmowy musiały się toczyć w kilku miejscach, ale uważam, że od pół roku ruszyliśmy bardzo ostro do przodu. Zarówno jest zrozumienie w dyrekcji nieruchomości w Katowicach, jak i w dyrekcji w Warszawie – oznajmia Jan Poloczek, burmistrz Wisły. 

Jeśli wszystko potoczy po wynegocjowanym już torze zapomniany przez czas i właściciela dworzec z urzędową powagą witać będzie turystów, za bagatela pół miliona złotych. Zamiast rudery, wizytówka miasta? To nie tylko marzenie perły Beskidów, ale równie intrygującego pobliskiego Skoczowa. – Przejeżdżają pociągi Warszawa-Wisła na przykład i przejeżdzają przez Skoczów. Po prostu widok nieciekawy się rozciąga za oknem – mówi Janina Żagan, burmistrz Skoczowa.

Kolejowe wyprzedaże to jednak nie tylko szansa na zmianę pierwszego wrażenia po podróży, lecz również samego wizerunku PKP. Pieniądze ze sprzedaży mają pomóc dogonić polskiej kolei lata spędzone na technologicznej bocznicy.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button