Pasażerowie częstochowskich tramwajów w oku kamer

Scen, które dosłownie mrożą krew w żyłach w częstochowskich tramwajach było wiele. – Bili się tu nożami, tak że cały tramwaj był zakrwawiony. Szyby boczne wybijali i uciekali jedni przed drugimi – mówi Wojciech Mukaj, motorniczy w MPK Częstochowa. Do tej pory często uciekali też przed wymiarem sprawiedliwości, ale od kilku dni nie jest to już takie proste. W częstochowskich tramwajach pojawił się bowiem monitoring i jak zapewniają motorniczy, już spełnia swoją rolę. – Na pewno się boją, bo wiedzą, że monitoring nie służy tylko do tego, żeby tu było ładnie, ale żeby też było praktycznie. Tym bardziej, że już co niektórzy zdążyli się przekonać o tym, że są wychwytywani – przyznaje Mukaj.
Wprawdzie na razie tylko w nocy, ale jak zapewniają przedstawiciele MPK, to dopiero pierwszy krok, żeby oczyścić tramwaje ze złych zachowań. – Okres pierwszych miesięcy przeznaczymy na badanie skuteczności monitoringu. Jeżeli okaże się, że faktycznie spełni swoją rolę, spełni swoje zadanie to będziemy się starali montować monitoring także w innych tramwajach, a być może także w autobusach – wyjaśnia Marcin Maranda, rzecznik MPK w Częstochowie.
Takim planom przyklaskują także pasażerowie. – Dobry pomysł, bo tam tyle tych smyków, chuliganów. To dobry pomysł, żeby widzieć co się dzieje w tramwajach. Kradną torebki – mówi Marianna Zielińska. Poza tym napadają i niszczą tramwaje.
Dlatego z pojawieniem się kamer duże nadzieję wiążę też policja. – Liczymy, że zarówno sprawcy wykroczeń i przestępstw przestraszą się widząc monitorujące ich kamery. Przestraszą się, a więc nie uszkodzą mienia, nie dokonają kradzieży – zaznacza podinsp. Joanna Lazar z KMP w Częstochowie.
Na to samo ponad rok temu liczyły władze Tramwajów Śląskich. Dlatego latem ubiegłego roku w tramwaju linii nr 6 zaczął działać monitoring. Zdaniem motorniczych, ma to same pozytywy zarówno dla nich samych, jak i pasażerów. – Dzięki temu widać chuliganów, co oni tam czasem wyprawiają, a przede wszystkim dla nas, bo te trzecie i czwarte drzwi nie zawsze dobrze widać, a co za tym idzie nie widać jak ludzie wsiadają – stwierdza Jolanta Flisiak, motornicza.
Nie widać za to nadziei, że monitoring pojawi się również na innych śląskich i zagłębiowskich liniach. Mimo że zapowiedzi były zupełnie inne. Czas jednak mija, a sygnały jakie płyną z Tramwajów Śląskich są jednoznaczne. – Ważniejsze okazały się inne rzeczy, inne priorytety, czyli infrastruktura, tabor, tego typu rzeczy. Bo myślę, że to jest ważniejsze dla pasażera niż monitoring – tłumaczy Gabriela Chodura z Tramwajów Śląskich S. A..
Tyle, że na razie w śląskich miastach zmiany w tych ważniejszych rzeczach też trudno dostrzec.