Pasja latania w Częstochowie

Tomasz Wójcik marzył o lataniu, ale skrzydła podcięły mu… pieniądze. Pomocną dłoń wyciągnął aeroklub. W zamian za pracę w hangarach może uczyć się pilotażu, a jego marzenia mogą poszybować jeszcze wyżej. – Chciałbym zrobić licencję pilota samolotowego, może zacząć pracę w tym kierunku – wyznaje.
Obecnie w Częstochowskim Aeroklubie uczy się dwadzieścia osób i właśnie tu – pasja jest jak zaraźliwa choroba, na którą lekarstwa jeszcze nikt nie wymyślił. – Zostawiam za bramą lotniska wszystko, co było do tej pory, praca, to co mnie męczy i rzucam się w wir latania – mówi Przemysław Matuszewski.
Kandydaci na pilotów rozpoczynają właśnie szkolenia. Przed nimi godziny, które obowiązkowo muszą spędzić w powietrzu, a potem egzamin. Taką drogę przemierzyć chce coraz więcej osób. – Tak jak grę w golfa czy łowienie ryb tak popularny staje się przyjazd na lotnisko – stwierdza Jarosław Błaszczykowski, instruktor samolotowy.
Jednak by pragnienie wzniesienia się w przestworza przełożyć na konkrety, na początek potrzeba przynajmniej kilku tysięcy złotych. Janusz Darocha – pilot Aeroklubu Częstochowskiego zaczynał na.. szybowcach. Dziś jest aktualnym mistrzem świata w lataniu rajdowo-nawigacyjnym. Jego zdaniem najważniejsze jest to, że nowym pasjonatom lotnictwa w zdobywaniu pieniędzy na spełnianie marzeń nie brakuje… polotu. – Nawet ci, którzy nie są zamożni, kombinują, biorą nawet kredyty, myślą o pracy i inwestują w siebie – mówi.