KrajRegionŚwiatWiadomość dnia

Pawłodar, Smoleńsk i Symferopol. Poloniści uczą na całym świecie

Radosław Budzyński postanowił wyruszyć w nieznane. Konkretnie do Kazachstanu. I choć znaków zapytania przed taką podróżą może być sporo, on – większych przeszkód nie widzi. – Jedyna rzecz, której się boję, to że mój bagaż zaginie po drodze. Podróż nie należy do najkrótszych. Radosław Budzyński, by z Krakowa dotrzeć do Pawłodaru musi pokonać niemal cztery tysiące kilometrów. Trud podróży ma się opłacić nie tylko jemu. Pan Radosław do Kazachstanu, wyrusza po to, by w polonijnych szkołach nauczać języka polskiego. I choć dla wielu plan może wydać się szalony, w kręgu jego znajomych pomysł szybko zyskał akceptację. – Bardzo wiele osób chce mnie tam odwiedzić. Z kolei rodzina na początku zareagowała sceptycznie słysząc nazwę Kazachstan, ale później przekonałem ich do mojej decyzji. Decyzji, w której nie jest osamotniony. Ośrodek Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą przez ćwierć wieku, do czternastu krajów, skierował ponad dwa i pół tysiąca nauczycieli. W nauce języka polskiego pomogli oni niemal trzydziestu czterem tysiącom dzieci, młodzieży i dorosłych. Krzysztof Zajas – profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego – niegdyś sam nauczał języka ojczystego poza granicami kraju, to – jak mówi – życiowa lekcja z niczym innym nieporównywalna. – Iloma językami mówisz, tyle razy jesteś człowiekiem i coś w tym jest, to znaczy: ucząc polskiego języka cudzoziemców, jednocześnie uczysz się innej kultury.

Elżbieta Sokołowska, by się uczyć innej kultury, przygodę z Rosją rozpoczęła dziewięć lat temu. Pierwszą placówką, w której uczyła był Iszym na Syberii. Dwa lata później przeniosła się do Smoleńska. Tam, była świadkiem tragicznych wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku. – Jeszcze na zajęciach przed samymi uroczystościami zaplanowaliśmy, że panu prezydentowi zaśpiewamy cały hymn państwowy, wszystkie zwrotki. Razem z dziećmi uczyliśmy się tych wszystkich zwrotek z taką nadzieją, że tak do końca, wszystko mu wyśpiewamy. Niestety.

Rosja i Kazachstan to nie jedyne miejsca pobytu polonistów. Wśród nich jest także niebezpieczny obecnie Krym. – W tej sytuacji jaka panuje na Półwyspie Krymskim, gdzie jest otwarty konflikt rosyjsko-ukraiński, oczywiście nie zbrojny, ale bardzo mocno upolityczniony faktycznie należałoby się liczyć z możliwością jakiś niekontrolowanych rozruchów – podkreśla dr Robert Rajczyk, Instytut Nauk Politycznych UŚ.

W takich sytuacjach, polscy nauczyciele mogą liczyć między innymi na pomoc Ministerstwa Edukacji Narodowej. To, już kilkukrotnie interweniowało w sprawie ich bezpieczeństwa.Jeśli nauczyciel zgłasza, że chce być ewakuowany, czy też chce aby zapewnić mu bezpieczeństwo, ponieważ w rejonie, w którym jest nie czuje się bezpieczny – oczywiście reagujemy. Wszyscy wiemy, że sytuacja na Krymie i na Ukrainie jest dosyć dynamiczna, natomiast mogę potwierdzić, że rzeczywiście zdarzyły się ewakuacje polskich nauczycieli z tego regionu – informuje Joanna Dębek z MEN. Mimo że każdy taki wyjazd, wiąże się z ryzkiem, odpłaca im niemałą satysfakcją. Dla większości uczniów, te lekcje to przede wszystkim nadzieja na przyszłość w Polsce. – Mogę w jakiejś tam małej mierze pomóc wyjechać do Polski i tak sobie pomyślałam, żeby inni mogli wyjeżdżać do Polski, to ja jeszcze trochę muszę zostać w Rosji – podsumowała Elżbieta Sokołowska, nauczycielka j. polskiego w Smoleńsku. A w ich przypadku “musieć”, znaczy chcieć.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button