Pięć tygodni – pięć zarzutów

Pieniędzy w sprzęty medyczne wpompowano i to sporo, ale nie tylko w to. Według prokuratury i policji pieniądze trafiły również do kieszeni byłej dyrektorki mysłowickiego szpitala.
Do miesiąca sprawa znajdzie efekt w postaci skierowania aktu oskarżenia do sądu. A zarzutów jakich dorobiła się Mirella Mac jest aż pięć. W ciągu 5 tygodni bycia dyrektorką miała przekroczyć swoje uprawnienia m.in przy okazji zakupu sprzętu za kwotę prawie pół miliona złotych, kłamać w oświadczeniu odnośnie swojego wykształcenia, a w końcu przywłaszczyć prawie 12 tysięcy złotych. – Biorąc pod uwagę stosunkowo krótki okres sprawowania funkcji dyrektora szpitala, to jest to natężenie dość znaczne właśnie tych zarzuconych jej czynów – uważa asp. sztab. Ryszard Padewski, KMP w Mysłowicach.
Mirella Mac zdecydowanie zaprzecza zarzutom. Złożyła specjalne oświadczenie w tej sprawie. – Wszystko, co dzieje się wokół mojej osoby ma na celu tylko i wyłącznie całkowite zdyskredytowanie mojej osoby i podważenie wiarygodności jako osoby, która będzie powołana na świadka w procesie, w którym oskarżony jest pan prezydent Osyra – stwierdza Mirella Mac, była dyrektor Szpitala nr 2 w Mysłowicach.
Podobno chodzi o proces, w którym prezydent Mysłowic jest oskarżony o składanie fałszywych zeznań. We wrześniu Osyra odwołał Mac z funkcji dyrektorki. Według władz miasta powodem było to, że mimo ponaglań nie złożyła wymaganego oświadczenia majątkowego. – Tego dokumentu po prostu nie było. Pani dyrektor nie złożyła tego dokumentu i to zadecydowało o tym, że pan prezydent odwołał panią dyrektor ze stanowiska – wyjaśnia Małgorzata Jędrzejczyk, UM w Mysłowicach.
Ze stanowiska, na którym nie chcieli jej także jej podwładni.
W salach mysłowickiego szpitala sprzęt mógłby być znacznie nowszy. Jednak z powodu działań byłej dyrektorki musiał wrócić tam, skąd przyjechał. – Zamawiała sprzęt medyczny, przede wszystkim był to specjalistyczny sprzęt okulistyczny, ale niestety został on zakupiony bezprzetargowo – mówi Paweł Lorek, zastępca dyrektora Szpitala nr 2 w Mysłowicach. Czyli bezprawnie.
Mirella Mac po 5 tygodniach bycia dyrektorką w Mysłowicach, na całe 18 dni została nią w Lublińcu. Nawet tak krótki czas wystarczył , że także w tym miejscu nie pozostawiła po sobie zbyt dobrej opinii. Próbowaliśmy dowiedzieć się, co było przyczyną tak krótkiego szefowania Mac w tym miejscu, jednak ani władze szpitala , ani starostwa nie chciały się z nami spotkać.
Ona sama tłumaczy, że próbowano na niej wymusić by zlikwidowała część szpitalnych oddziałów. – Była by to decyzja, która naraziła by mnie na zarzuty prokuratorskie , na aresztowanie – tłumaczy Mac.
Pomimo częstych i szybkich zmian miejsca zatrudnienia, Mirella Mac nie miała problemu ze znalezieniem kolejnego. Obecnie w szpitalu w Świętochłowicach pomaga dyrekcji w rozliczaniu się z kontraktów z NFZ-etem. – Na tym poziomie organizacyjnym, na tym poziomie swojej wiedzy i doświadczenia, które zdobyła w innych jednostkach, w których pracowała. Nie mógłbym w żaden sposób podważyć jej kompetencji i postawić jakiejkolwiek jej zarzutu – przyznaje Grzegorz Nowak, dyrektor szpitala w Świętochłowicach.
Takich wątpliwości nie miała jednak mysłowicka prokuratura. Jeśli nie będzie ich miał i sąd Mirella Mac za pięć zarzucanych jej czynów może zostać skazana nawet na 10 lat więzienia.