Piekarski marsz na orientację

Odnalezienie właściwej drogi w lesie nie jest proste. Wszystko wygląda podobnie i nawet mapa nie zawsze pomaga szukać. Sukces w marszu na orientację zapewnia odnalezienie wyznaczonych punktów kontrolnych. Te – jak zwykle – zostały dobrze ukryte.
Roman Blimke: Szukanie, takie w nocy, trudny teren daje lekką adrenalinkę.
Bartomiej Karaś: Pogoda jest jaka jest, niestety punkty są czasem tak schowane, że nie da się ich zobaczyć Ale właśnie poszukiwanie jest najbardziej wciągające.
Wojciech Boryczka, klub turystyki kwalifikowanej: Odkrywasz jakąś tajemnicę, w lesie coś tam jest, nie wiesz gdzie, ale mapa cię tam zaprowadzi, jedni szukają skarbu, dla nas skarbem jest kolejny punkt, uciecha z znalezienia punktu w terenie nieznanym jest tym narkotykiem, który wciąga.
Profesora Sylwestra Świetlika wciągnęło wiele lat temu. Na swoim koncie ma ponad dwieście pięćdziesiąt podobnych imprez. Ma siedemdziesiąt dwa lata, ale zamierza nadal chodzić na orientację. I nie widzi w tym nic dziwnego. Na razie profesor radzi sobie doskonale, pozostawiając w tyle młodszych rywali.
Jakub Karaś: Staram się dogonić dziadka, ale jeszcze mi to nie wychodzi, muszę dużo ćwiczyć.
Sprawne poruszanie się w takim terenie wymaga doświadczenia. A trasa do łatwych nie należała.
Sylwester Świetlik: Trzeba sie było niestety przedzierać przez dość głęboki śnieg, duże zaspy, najgorzej było przekroczyć rowy wypełnione wodą, w tym wieku mnie to już przeskakiwać jak jeleń nie można.
W marszach na orientację liczy się nie czas, ale dokładność i …. dobra zabawa. Kolejny wymarsz zapaleńców uzbrojonych jedynie w mapy i kompasy zaplanowano w przyszły weekend.