Kraj

Pielęgniarki żądają obrony służby zdrowia

Choć służba zdrowia nie mogłaby się bez nich obejść, często bywają niedoceniane. – Wybierając ten zawód myślałam, że pielęgniarka jest osobą szanowaną przez pacjenta, przez społeczeństwo, i że jest jakaś przyszłość w tym zawodzie – mówi Wioleta Antczak, pielęgniarka. Podobnie myślała Karolina Karwa, dziś studentka 4 roku położnictwa. – Spotkałam będąc w drugiej klasie liceum koleżankę, która jest położną. Szczerze sobie z nią porozmawiałam i strasznie mi się to spodobało, tym bardziej, że lubię dzieci, lubię pracę z ludźmi, i dlatego wybrałam ten kierunek – mówi Karolina Karwa, studentka ŚUM.

Trzymają za rękę, podają lekarstwa, wykonują zabiegi. Jak ważna jest ich praca wiedzą przede wszystkim Ci, którzy z ich pomocy korzystają na co dzień. – One muszą wszystko robić: przewijać chorych, myć. To jest ciężka praca. Pacjentki jak są chore też są zmierzłe. Pielęgniarka musi wszystko to znieść – mówi Stefania Dyrbuś, pacjentka.

Do tego przygotowują ich wieloletnie studia. Bardziej niż trudna praca niepokoi je sytuacja na rynku pracy. – Jest bardzo ciężko znaleźć pracę. Nawet jeżeli znajdzie się tutaj pracę, to bardzo mało płacą – stwierdza Karolina Karwa, studentka ŚUM. Dlatego tym razem walczą nie tylko o dobro pacjentów, ale także o swoje. I zamiast stać przy łóżkach, wyszły na ulice. – Chcemy, aby nie wymuszano na nas, na pracownikach, przechodzenia na umowy śmieciowe, żeby nie zmuszano nas do samozatrudnienia – mówi Jagoda Dziurkowska-Wolny, Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych.

Kilka tysięcy pielęgniarek, położnych, ratowników medycznych domagało się dziś zwiększenia dofinansowania dla placówek chroniących zdrowie oraz wstrzymania procesów prywatyzacji. – Mamy nadzieję, że ktoś się pochyli nad tym, przemyśli co mamy do powiedzenia – mówi Aneta Sołtysiak, pielęgniarka. Dlatego przemaszerowały prosto pod Kancelarię Premiera, by tam złożyć petycję ze swoimi postulatami. Specjaliści nie mają tymczasem wątpliwości: to co dzieje się teraz, to dopiero początek problemów. – Krach dopiero nastąpi na rynku pracy. To nie jest jeszcze kwestia roku, czy dwóch. Za dziesięć lat będzie brakowało około 50% personelu pielęgniarsko-położniczego – stwierdza prof. Violetta Skrzypulec- Plinta.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Protest potrwa jeszcze przez tydzień. Do tego czasu w Warszawie wciąż będzie stać, tym razem symboliczne – białe miasteczko.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button