Pielgrzymka motocyklistów na Jasną Górę

Kto na motocykl nigdy nie wsiadł, tej pasji nie zrozumie. W tym roku, żeby ją zrozumieć na inaugurację sezonu motocyklowego do Częstochowy trzeba było pojechać właśnie na motorze. – Trzeba wcześnie wstać, trochę rano wymarznąć i wiedzieć gdzie jechać – mówi Sylwester Berski.
Ustawianie motorów na błoniach trwało od wczesnego ranka. Takiego problemu nie było osiem lat temu. Tyle minęło od pierwszej pielgrzymki motocyklistów. Wtedy przyjechało tu siedemdziesiąt osób. Dziś ponad trzydzieści tysięcy. – Tu się czuje inne powietrze, inny klimat. I człowiek wie, że dużo od nas jako motocyklistów na drodze zależy, ale nie wszystko – podkreśla Krzysztof Urbańczyk.
Ważne jest też duchowe wsparcie. Nie tylko kolegów. – Msza na rozpoczęcie sezonu prowadzi nas do celu zawsze. Bogu dzięki dojeżdżamy zawsze wszyscy razem, nigdy jeszcze nie mieliśmy wypadku jako grupa – mówi Ryszard Wołkowicz, Stowarzyszenie Motocyklistów Namysłowskich.
Dla wielu to pierwsza długa trasa w motocyklowej karierze. Bartek Michalik i Ola Rosa z Tłuszczy pod Warszawą na pierwszy zlot pojechali do stolicy. Ale podobno klimat kiepski i zbyt blisko. – W wakacje planujemy jechać zagranicę albo w polskie góry. Więc chcieliśmy sprawdzić się w dłuższej trasie – tłumaczy Ola Rosa, motocyklistka z Tłuszczy koło Warszawy.
Wielu w całej Polsce, którzy nie mogli albo nie chcieli tu być, sezon rozpoczynali po swojemu. W dużo bardziej kameralnym gronie – na przykład w Tarnowskich Górach. – Byłem rok temu w Częstochowie i za duża była dla mnie ta impreza. Dużo strachu mnie kosztował wyjazd stamtąd, dlatego w tym roku postanowiłem inaczej rozpocząć sezon – informuje Michał Zieliński. I bardziej rozrywkowo. Kilkadziesiąt osób wzięło udział w nietypowym, bo motorowym biegu na orientację. – Chcemy coś ciekawego ludziom zaproponować. Chcemy, by to otwarcie było połączone z poznaniem naszego regionu – wyjaśnia Krzysztof Morawiec.
Ale jedynie wizyta na Jasnej Górze może dać motocyklistom poczucie bezpieczeństwa. Jest talizmanem, który przez kolejne miesiące ma ich chronić przed niebezpiecznymi sytuacjami. – To jest taki kult dla motocyklistów. Wszyscy się mobilizują i jadą na Częstochowę. Żyjemy od Częstochowy do Częstochowy – stwierdza Sylwester Berski. Jednak w przyszłym roku prawdopodobnie nie wszyscy tu dojadą.