Kraj

Pierwsza w Polsce łódź dla niepełnosprawnych prawie skończona

Mam nadzieję, że uda się postawić tę łódź na wodzie, i że nie spłata mi psikusa, nie nawali żaden zamontowany na niej sprzęt – powiedział w czwartek PAP Galanty, który slipowanie tj. stawianie łodzi na wodę zaplanował na piątek w jednym z giżyckich portów. Jeśli testy łodzi wypadną pomyślnie, w przyszłym tygodniu będą mogli na niej pływać niepełnosprawni, nawet w znacznym stopniu upośledzeni ruchowo.

Chory na ciężką odmianę hemofilii Dariusz Galanty buduje swoją łódź od wiosny, bazując na własnych doświadczeniach – sam porusza się na wózku inwalidzkim, nie ma nogi, a jego ręce są sprawne zaledwie w połowie. Galanty początkowo próbował zlecić wyprodukowanie łódki dla niepełnosprawnych kilku stoczniom, ale gdy te odmówiły postanowił zbudować ją sam. Ponieważ nie miał pieniędzy zwrócił się o dotację w wysokości ponad 40 tys. zł do Urzędu Pracy w Giżycku, jednak urzędowi zabrakło pieniędzy i Galanty grantu nie dostał.

Dyrektor giżyckiego Urzędu Pracy Anna Skass w rozmowie z PAP przyznawała wówczas, że z tego powodu kroi się jej serce, ponieważ projekt Dariusza Galantego jest pionierskim w kraju, a sam niepełnosprawny żeglarz we wniosku o pieniądze napisał, że dotacja ta ma służyć nie tylko stworzeniu mu miejsca pracy, ale także pokazaniu, że nawet ciężko chory i w wysokim stopniu niepełnosprawny człowiek może być aktywny ruchowo i społecznie.

Mimo odmowy dotacji Galanty przez kolejne tygodnie budował łódź za pożyczone pieniądze. Powoli traciłem nadzieję, ale kilka tygodni temu dostałem wiadomość z Urzędu Pracy, że znalazły się dla mnie fundusze. Dostałem 45 tys. zł. Ta kwota przyprawiła mi skrzydła: robota przy łodzi zaczęła iść do przodu, a ja spłaciłem większość pożyczek – powiedział PAP Galanty.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

W jaki sposób udało się Urzędowi Pracy w Giżycku znaleźć pieniądze w pustej kasie? Dyrektor Skass przyznała, że rozpoczęto negocjację z tymi, którzy dostali wcześniej dofinansowanie.

Ci wszyscy, którzy otrzymali dotacje, składali wnioski o maksymalne kwoty i takie otrzymali, choć poradziliby sobie, gdyby dostali nieco mniej. Negocjowaliśmy, negocjowaliśmy z tymi ludźmi i w ten sposób udało nam się zebrać 17 tys. zł. Pozostałą część dotacji przyznało panu Galanty Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie. Było to skomplikowane, wymagało wielu zabiegów, ale najważniejsze, że się udało – powiedziała Skass.

Dyrektor urzędu zaznaczyła, że czuje ulgę, że udało się przyznać Galantemu pieniądze. Mam nadzieję, że będzie czerpał satysfakcję z tej łodzi, że będzie na niej pracował i przełamywał stereotypy – dodała Skass.

Zanim Wojciech Galanty postawi swoją łódź na wodzie chce jeszcze nakleić na niej informację, że to pierwszy w Polsce jacht przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych. Bez tego nie będę pływał. Chcę, żeby inni żeglarze zobaczyli, że niepełnosprawni są obok nich na wodzie – zaznaczył.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button