Pierwsze przymrozki zaskoczyły… kierowców

Wyjazdów do wypadków było w środę zdecydowanie więcej. Wszystko przez gołoledź. Pomoc drogowa z miejsca na miejsce kursowała praktycznie na okrągło. – Dzisiaj w nocy mieliśmy tam trzy wyjazdy właśnie na średnicówce. Na tej prostej. Nie wiem czy przymroziło, czy nie sypią jeszcze – mówi Mirosław Kapusta z firmy Pomoc Drogowa Bol Hol w Katowicach. Rano rozpędzony Opel wpadł w poślizg w śródmieściu Katowic. Samochód wylądował na drzewie, kierowca z opresji wyszedł bez szwanku. Na szczęście nic nie stało się i w tym przypadku. Na ulicy Sosnowieckiej jazda po śliskiej jezdni zakończyła się w… stawie. – Sama z auta wyszła, samochód pomagali jej wyciągać strażacy. Nie było to jedyne zdarzenie, do których doszło rano – mówi podkom. Jacek Pytel z Komendy Miejskiej Policji w Katowicach.
Na Śląsku kolizji takich jak ta było dziś ponad 160. Drogówka odnotowała też 6 poważnych wypadków. Ich przyczyną nie była tylko brawura kierowców, ale często po prostu brak zimowych opon. Choć długich kolejek do wymiany u wulkanizatorów już nie ma. – Klient już bardziej jest świadomy tego, że to nie pierwszy opad śniegu decyduje o tym, że należało wymienić opony na zimowe. Z resztą temperatura jeśli ona w ciągu dnia na stałe utrzymuje się w okolicach 7 stopni to jest to sygnał, że lepsze parametry w tych warunkach będą miały już opony zimowe – mówi Sebastian Palka z firmy Boma Bogdan Nowak w Katowicach. Jednak nie zabrakło spóźnialskich. Tych do przestawienia sie na zimówki nakłoniły dopiero mroźna aura z rana i warunki na drodze. – W tym roku pogoda sprzyja, więc tak późno ta wymiana nastąpiła, ale już temperatury są niskie – mówi Tomasz Cebula.
Zimówki to konieczność – przekonują eksperci. Choć wyobraźni polskim kierowcom nie brakuje, niektórzy wybierają tylko pozorne bezpieczeństwo zakładając zimowe opony w samochodzie tylko na przednią oś. Rozwiązanie to, co potwierdzają przeprowadzone testy, jest wyjątkowo ryzykowne. – Trudno było wjechać tak, żeby to się nie zakończyło “bączkiem”. Przy bardzo małych prędkościach przód trzymał, tył odlatywał od razu w związku z czym, kręciliśmy piękne piruety – relacjonuje Piotr Myszor z Dziennika Zachodniego. Których uniknąć nie da się nawet przy najlepszych oponach i systemach bezpieczeństwa. Często pierwsze silniejsze przymrozki po prostu zaskakują nie tylko drogowców. – Kierowca na pod koniec listopada, na początku grudnia nie powinien być zaskoczony tego rodzaju warunkami atmosferycznymi – to jest jeden element, a drugi to czarna jezdnia, mocno zdradliwa – podinsp. Włodzimierz Mogiła z katowickiej policji.
Bo bardzo śliska, a znajdująca się na niej szadź i często również cienka warstwa lodu są prawie niewidoczne.