Pies na baby

Psy: Mamba i jej córka Misia – owoc nie miłości, lecz… przestępstwa. Nieznany sprawca w podżorskich Baranowicach dopadł Mambę i nie miał litości. Na właścicieli żorskich suczek padł blady strach. – Od tego czasu wzmogliśmy po prostu naszą czujność. Pieski są pilnowane. Starsza jest po sterylizacji, młodsza jeszcze nie, ale zabezpieczyliśmy obejście, ogród tak, żeby piesek nie miał szans tutaj się dostać – mówi mieszkanka Baranowic. Pies gwałciciel w Żorach grasował od kilku lat, ale ostatnio niecny proceder nabrał na sile. – Zgłosiła się do nas właścicielka suczki, która została napadnięta – oczywiście ta suczka – przez psa. Nie mogła ustalić, kto jest właścicielem tego psa. Zwróciła się do nas o pomoc – wspomina Dorota Marzęda, rzecznik UM w Żorach.
Urzędnicy postanowili pomóc. Psiego zwyrodnialca poszukiwał specjalny patrol Urzędu Miasta. Żaden czworonóg nie mógł spać spokojnie. – Dla mnie to jest sensacja jakaś. Ja to pierwsze słyszę. Czasami tam gonią różne pieski… mają na przykład sąsiedzi, ale to zamykają – stwierdza mieszkaniec Baranowic. I wreszcie udało się. W zeszły piątek sprawca został ujęty. W kojcu, do którego wdarł się na miłosne podboje zamknęła go właścicielka niedoszłej ofiary. – W tym wypadku też się okazało, że ten pies dosyć niegrzeczny, rozbrykany, który podobno też dusił sporo kur w okolicy, ma właściciela: pana, który mieszkał całkiem niedaleko od pani, która złożyła u nas zgłoszenie – informuje Dorota Marzęda, rzecznik UM w Żorach.
Teraz kłopot, bo złoczyńca może uniknąć odpowiedzialności. Na psie wybryki nie ma paragrafu. – Jeżeli właściciel nie dopełnia tych obowiązków, może zostać w przypadku prowadzenia psa bez smyczy, bez kagańca ukarany mandatem karnym. Ewentualnie można w przypadku uporczywości wystąpić do sądu grodzkiego o ukaranie karą grzywny – wyjaśnia asp. Kamila Siedlarz, rzecznik KMP w Żorach. Ale jest też drugie dno, bo same ofiary napaści nie wydają się być przybite jarzmem zdarzenia. A to już – co potwierdzają specjaliści – może sugerować, że nie o przestępstwo tutaj chodzi, a psią namiętność, która nie zna granic. – Jamnik pokrył suczkę owczarka niemieckiego w ten sposób, że suczka podeszła do zaspy ze śniegu, a piesek na nią wszedł, bo był bliższy. I w taki sposób sobie pomogły – tłumaczy Irena Dyrek-Klusek, weterynarz. Bo co jak co, ale kiedy pies to prawdziwy pies na baby, nie pomogą żadne kraty. Piłeczka i tak zawsze będzie po stronie natury.