RegionWiadomość dnia

Pink Floyd w katowickim Spodku

To coś więcej niż zwykły koncert. To muzyczny spektakl, w którym nie ma miejsca nawet na najmniejszy błąd. Choć tylko kopiują swoich idoli, to jednak nie przeszkodziło im stać się gwiazdami światowego formatu. Tym razem do katowickiego Spodka przyjechali, by w całości zagrać legendarny album zespołu Pink Floyd “Ciemna Strona Księżyca”. – Od tego albumu się zaczęło. Siedzieliśmy ze znajomymi, popijaliśmy piwko, słuchaliśmy ich muzyki na okrągło. To było już bardzo dawno temu, ale było to niezwykłe doświadczenie, które tak naprawdę zmieniło moje życie – zaznacza Jason Sawford, The Australian Pink Floyd Show.

Album “Dark Side of the Moon” zmienił też życie. Lorelei McBroom, która miała okazję występować z oryginalnym składem Pink Floyd w latach osiemdziesiątych. Od ponad roku występuje u boku Australijczyków. – Eksplozja była przy Ciemnej Stronie Księżyca. Spędzałam z przyjaciółmi weekend, ten album właśnie ujrzał światło dzienne. Jeden ze znajomych powiedział: musisz to posłuchać. Puściliśmy go i słuchaliśmy bez przerwy przez trzy dni, wtedy zakochałam się w ich muzyce – mówi Lorelei McBroom, występowała z oryginalnym składem Pink Floyd.

Kochają ją miliony na całym świecie. Na brak uczuć nie może też narzekać Pink z Antypodów. Zespół od lat zapełnia stadiony i sale koncertowe na całym świecie. Polskę odwiedzają regularnie. Regularnie też na ich koncerty sprzedają się bilety. – Gdyby oni nie byli dobrymi muzykami to też by się nie sprawdziło, więc to jest jeszcze inna sprawa, że to są dobrzy muzycy, którzy dbają o to, żeby było tak idealnie – stwierdza Marta Sowa, Metal Mind Productions.

Na to by tak było pracuje kilkudziesięciu ludzi. Z zespołem jeździ kilka ciężarówek ze sprzętem. Wszystko po to, by grało i wyglądało jak Pink Floyd. – Oryginalnych muzyków już raczej nie zobaczymy na żywo, a oni są ich tak blisko jak to tylko możliwe. Grali nawet u Davida Gilmoura na 50-tych urodzinach. Znają się z pozostałymi członkami zespołu, śpiewali i grali z nimi. Uważam, że nikt nie zrobi tego lepiej niż oni – mówi Martin Bell, manager sceny The Australian Pink Floyd Show.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Serca Polaków kupili od razu. – Polska publiczność jest cudowna. Graliśmy tu już chyba pięć razy. Wracamy do Was bardzo chętnie, gra tu nam się bardzo dobrze, a Polacy kochają muzykę Flyodów, dlatego kochamy tu grać – stwierdza Jason Sawford, The Australian Pink Floyd Show. Na odpoczynek czasu mają co raz mniej. – Ostatnie dwa lata jesteśmy non stop w trasie, gramy więcej i więcej. Tylko w zeszłym roku zagraliśmy chyba 125 koncertów – mówi Colin Wilson, The Australian Pink Floyd Show. Raczej na tym się nie skończy. Bo choć wyglądają i grają prawie jak Pink Floyd, to jednak w ich przypadku prawie nie robi aż tak wielkiej różnicy.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button