Plaga napadów

Koniec lipca i początek serii. Mężczyzna na rowerze wpada zamaskowany do palcówki Skoku w Murckach, bronią terroryzuje kasjerki, szamocze się, zabiera pieniądze, a ścigającego go klienta ostrzeliwuje z broni. – Mieliśmy kilka takich zdarzeń, natomiast do pewnego czasu nie mieliśmy ich praktycznie w ogóle dlatego też policjanci, którzy zajmują się tym na co dzień biorą pod uwagę, że w grę może wchodzić jedna grupa, bądź jeden sprawca – mówi mł. asp. Adam Jachimczak, KWP w Katowicach. Bo w ciągu ostatnich trzech tygodni były aż trzy napady w promieniu zaledwie kilku kilometrów. Równo tydzień po pierwszym napastnicy do banku w Chorzowie przyjeżdżają samochodem. Siekierą torują sobie drogę za ladę, odnajdują pieniądze i uciekają. Wszystko trwa kilkadziesiąt sekund. Ginie kolejnych kilka tysięcy. – W tej chwili policjanci prowadzą bardzo wnikliwe czynności prewencyjne, a przede wszystkim operacyjne w związku z tym informacji w tych sprawach udzielać nie mogę – wyjaśnia nadkom. Michał Gruszczyński, KMP w Katowicach.
Ale można powiedzieć, że w każdym przypadku bandyci działają w bardzo podobny sposób. – Sprawcy biorą pod uwagę placówki gdzie ruch jest mały, albo sama placówka jest niewielka i jest tam stosunkowo nieduża obsada – uważa mł. asp. Adam Jachimczak, KWP w Katowicach. Atakują tuż po otwarciu, lub przed zamknięciem i według Stanisława Potarackiego, którego agencję bankową także napadnięto, wszystko jest starannie przygotowane. – To na pewno był ktoś wcześniej oglądać. Jak tam wygląda przed skokiem.
Ale to nie tak, że bandyci nie popełniają błędów. W przypadku ostatniego skoku znaleziono odciski palców, które teraz będą analizowane i porównywane w najnowocześniejszej na Śląsku pracowni. – Taki odczyt, która pozostawiała te ślady jest natychmiastowy, jeśli już figuruje w naszej bazie – dodaje Jachimczak. Policja jednak milczy o wynikach analiz odcisków, ale zapewnia, że zatrzymania to kwestia czasu, Choć według detektywa Arkadiusza Andały sprawcy napadów nie są amatorami. – Według moich posiadanych przeze mnie informacji, jak również prowadzonego rozpoznania w tej sprawie, możemy mówić o zorganizowanej grupie przestępczej.
Która gotowa zaryzykować wiele dla niewielkich kwot, tak jak w przypadku agencji Stanisława Potarackiego, z której zginęły tylko dwa tysiące złotych. – Myślą, że w takich placówkach są grube pieniądze, ale się mylą.
Nie pomylił się sprawca wczorajszego napadu. Który pistoletem sterroryzował kasjerki i w ten sposób suma ukradzionych pieniędzy przez ostatnie trzy tygodnie sięgnęła już stu tysięcy złotych.