RegionWiadomość dnia

Platynowe Lwy dla Kutza

Kazimierz Kutz dla kina i Śląska znaczy wiele. Na pewno więcej niż kilkaset gramów platyny, z której zrobione będą lwy – najwyższe trofeum Festiwalu Filmowego w Gdyni. W tym roku trafią one do rąk Kazimierza Kutza i Jerzego Hoffmana. – Miłe to jest takie, ale wie pani to jest przedśmiertne takie. Ale śmierć ani medialna, ani tym bardziej twórcza, reżyserowi nie grozi. – To jest pewien ukłon środowiska wobec najbardziej zasłużonych twórców filmowych w Polsce – tłumaczy Mirosław Bork, dyrektor artystyczny, Festiwal Filmów Fabularnych.

Bo, że w tym gronie Kutz zajmuje poczesne miejsce nikogo przekonywać nie trzeba. Zdaniem specjalistów, reżyser takimi filmami jak “Perła w koronie” pokazał, że jest twórcą jedynym w swoim rodzaju. – Stworzył właściwie jako jedyny twórca, coś co można nazwać kinem regionalnym. Bez śląskiej twórczości Kutza kino polskie byłoby o niebo uboższe – uważa prof. Andrzej Gwóźdź, filmoznawca. W wielu dziedzinach. Jan Lewandowski wspomina, że w czasach kiedy był studentem znajomość z Kutzem pomogła nie raz. – Kiedy zapraszałem do mojego klubu filmowego, który mieścił się na Placu Wolności różnych twórców, jak Kawalerowicz czy ktoś inny, to oni zawsze pytali o dom Kutza. I musiałem ich odprowadzać na Żwirki i Wigury, tam ten jego dom był domem otwartym.

Tak jak cały czas otwarci na wizyty są dawni sąsiedzi Kazimierza Kutza. Przy zbiegu ulic Szabelnianej i Chemicznej każdy pamięta, gdzie mieszkał kiedyś reżyser. – Pamiętam, ja go widziałem ze trzy, cztery razy tu był. Szczególnie go ten budynek interesował, tam gdzie się urodził – wspomina Alojzy Richter, dawny sąsiad Kazimierza Kutza. Jednak nie wszyscy Ślązacy są tak żywo twórcą zainteresowani. Dopiero 80-ta rocznica urodzin sprawiła, że niektórzy sięgnęli po jego filmy. – Jubileusz był szeroko nagłaśniany, tak więc to się przekładało na sprzedaż filmów no i książek – mówi Agnieszka Woszczyńska, EMPIK.

Teraz impulsem mogą być Platynowe Lwy. A na razie dla tych, którzy tak jak Darek Wróbel dopiero teraz filmy reżysera poznają, impulsem jest bezpośredni kontakt. – Nie odczuwam takiej żywotnej potrzeby iść do niego po autograf. Ja po prostu chcę znać jakąś tam historię na jakiej zasadzie odbywa się właśnie reżyserowanie. Choć jak zapowiada sam twórca, ten temat jest już dla niego zamknięty. – Jestem stary, mnie już filmy nie interesują. Co będę się wygłupiał. To nie jest już dla mnie towarzystwo, ja jestem zbyt poważnym człowiekiem.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Dlatego wyraźnie dryfuje w stronę polityki. Jednak od czasu do czasu pojawia się inny prąd, który zawraca go w stronę od dawna obiecywanej ekranizacji “Cholonka”. Dlatego wielu nie do końca wierzy w ten reżysera rozbrat z kamerą.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button