Płazy, ludzie i samochody

Przyrodnicy penetrując rejon budowy autostrady ogłaszają “zielony alarm”. To jest tylko pozoranctwo. Pewne działania, które mają na celu wskazanie, że niby coś jest robione, a tak na prawdę nie jest robione. Te zabezpieczenia są nieszczelne, nieprawidłowo wykonane – stwierdza Jolanta Kaźmierczak, herpetolog-pasjonat. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad z zarzutami niekompetencji i braku dbałości o przyrodę się nie zgadza. W każdym nadzorze inwestorskim jest zatrudniona co najmniej jedna osoba z odpowiednim wykształceniem i odpowiednimi umiejętnościami, aby mogła prowadzić ten nadzór środowiskowy – deklaruje Wojciech Gierasimiuk. Nadzór, którego zdaniem Jarosława Wojtczaka z Górnośląskiego Klubu Ornitologicznego zabrakło: To jest niesamowite, bo miejsce pod względem ornitologicznym jest fenomenalne. My tu badamy drugi rok z rzędu i jest tu szereg gatunków, które na Zachodzie już wymierają, w Polsce są pod ochroną gatunkową, a także są w dyrektywie ptasiej. Ale niebawem teren, który od dawna powinien być chroniony zamieni się w plac budowy. Bez strat i tym razem się nie obędzie Nie jest możliwe zrealizowanie autostrady bez naruszenia przestrzeni przyrodniczej, bez naruszenia części populacji gatunków, nawet gatunków chronionych – tłumaczy Jolanta Prażuch, Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska.
A inwestor do przyrodników ma żal, że cennych przyrodniczo miejsc nie zgłosili na etapie planów budowy. Jeżeli takie zgłoszenia pojawiają się w tej chwili, to zadajemy sobie pytanie, czy te siedliska były wcześniej, a jak nie to dlaczego organizacje ekologiczne nam ich nie wskazywały tak, jak wskazywały inne. Bo dobra wola obu stron to podstawa – tłumaczy Andrzej Kotala, prezes WPKiW – Kwestia miesiąca i droga będzie otwarta. W tej chwili po godzinie 20 szlabany są opuszczane z tego powodu, że te płazy poruszają się godzinami wieczornymi. I nawet mały zbiornik wystarczy, aby żaby i ptaki zadomowiły się gdzieś na dobre. Gorzej jeśli ich dom ulegnie zniszczeniu lub stanie się pułapką.
I choć drogowcy i przyrodnicy powinni współpracować – zdaniem Marka Sołtysiaka ze Stowarzyszenia Przyrodników póki co takie rozwiązania idealnie wychodzą tylko na papierze: Nie rozumiemy się z wykonawcami i z inwestorami. Spojrzenie przyrodnika na wszystkie zagrożenia, jakie mają miejsce w pasie budowy jest całkowicie inne niż spojrzenie inżyniera, który tutaj wykonuje prace. Prace, które wykonać trzeba, bo Śląska bez autostrady wyobrazić sobie nie sposób. Ale bez spojrzenia obejmującego to, co poza pasami asfaltu Śląsk może stracić nie tylko bezcenną przyrodę, ale i równie cenne unijne pieniądze.