Po Piekarach jeżdżą wraki autobusów

Autobusy miały być nowoczesne i przyjazne pasażerom, ale wszystko zostało po staremu.
Krystyna Musialik, żeby wsiąść musi prosić o pomoc. Tyle ludzi jeżdzi z dziećmi do żłobka, żłobek jest przeniesiony w inną dzielnicę Piekar, mamy mają kłopot, a ludzie nie zawsze są uczynni, żeby pomóc człowiekowi. Pomóc miała zmiana przewoźnika, ale nie pomogła. Pod zmienionym szyldem – te same stare autobusy wciąż wożą pasażerów w Piekarach Śląskich.
Pasażerowie narzekają, mówiąc wprost: Niech ino dają lepsze autobusy, bo same dziady jeżdżą, dziadostwo, trzaskają, flaki by powyskakiwały, co to za autobusy są. Smród i ubóstwo – tak jest, powinni to wymienić na bardziej kolorowe, to przeżyło i komunę, lata 80- 90 – do wymiany sprzęt. Sprzęt jest, ale stoi w zajezdni.
Obsługujący miasto PKM za 2 milony złotych kupił niemieckie autobusy, ale może się jednak okazać, że na ulice Piekar wcale nie wyjadą. Przwoźnik nie wygrał przetargu. W tej chwili składane sa protesty dotyczące rozstrzygnięcia przetargu. Czy przyniosą efekt – okaże się pod koniec sierpnia. Jeżeli procedury przetargowe zostaną utrzymane, to utratą pracy, nawet zwolnieniami grupowymi, są zagrożeni przede wszystkim kierowcy. Jeśli PKM Świerklaniec straci piekarski rynek zwolnionych może zostać nawet 71 kierowców, 10 mechaników, magazynier i 5 osób administracji. Wśród 300 zatrudnionych w firmie osób – ponad sto mieszka w Piekarach. Jeśli dojdzie do zwolnień – kierowcom pomoże urząd pracy. Gdy sygnał o grupowych zwolnieniach wcześniej dociera do urzędu pracy wówczas urzędnicy przygotowują odpowiednie instrumenty pomocy dla tych osób. Ta pomoc to szkolenia i przekwalifikowanie. A to znaczy, że nie każdy kierowca wróci za kółko. Mimo to, sytuacja w miejskiej komunikacji ma zmienić się na lepsze, tak przynajmniej deklarują władze miasta.
Na razie najlepsze autobusy stoją w zajedni, a po mieście jeżdżą te, które przejechały już ponad dwa miliony kilometrów. Gdyby jechały po równiku – 50 razy okrążyłyby Ziemię.