Po-quady bezmyślności

Taka jazda w terenie może wyzwalać sporo emocji. Tak jak w przypadku Marcina Piątka, który każdą wolną chwilę spędza na swoim czterokołowcu. – Taki dreszczyk emocji, uwielbiam tak w zakręty wchodzić bokiem, jeszcze po górach to już w ogóle – mówi Piątka.
Produkowane quady są coraz szybsze. Osiągają prędkość nawet stu km na godzinę. Gorzej to jednak wygląda, gdy quady z gór i dzikich terenów przenoszą się na miejskie drogi. W takich przypadkach jak ten, dreszczyk emocji udziela się wszystkim wokół.
Tylko wczoraj w Zabrzu doszło do dwóch wypadków z udziałem quadów. Mężczyzna jadąc quadem na tyle pociągnął za manetkę gazu, że praktycznie quad podniosło do góry i pojazd wywrócił się na kierującego, który później wydmuchał ponad dwa promile.
Nie minęła godzina i kolejny wypadek. Tym razem z udziałem nieletnich, którzy quadem wjechali w stojący samochód. W obu przypadkach te pojazdy w ogóle nie powinny tam być. Bowiem żeby quadem poruszać się po drodze publicznej, musi to być pojazd, który ma homologację, dopuszczony jest do ruchu, ma tablice rejestracyjne i dowód rejestracyjny oraz ma obowiązkowe ubezpieczenie OC.
O bezpieczeństwie zawsze pamięta Barbara Brączek, która dzieli pasję ze swoimi synami. – Wyjeżdżamy razem na dwóch quadach, gdzieś właśnie w góry, gdzie można spędzić wolny czas razem i wrócić razem znowu z powrotem – mówi Brączek.
A, że nauczyć się jeździć na takiej maszynie to rzecz nietrudna, dlatego próbują już coraz młodsi. Trzeba tylko jeździć ostrożnie i rozważnie. Tyle, że nie wszyscy chcą…