Po trzech latach od strajku, w końcu zapadł wyrok

Kopalnia Węgla Kamiennego “Budryk”, zdaniem ekspertów, jedna z najnowocześniejszych. W opinii publicznej bardziej znana jednak jako miejsce najdłuższego strajku w historii polskiego górnictwa. Finalnie, po 48 dniach strajku okupacyjnego, jego liderzy stracili pracę. Uzasadnienie, przynajmniej zdaniem władz kopalni było proste. – W czasie strajku dopuszczali się czynów nielegalnych, były to głównie akty agresji, przemocy fizycznej lub też narażali załogę na niebezpieczeństwo, choćby nie godząc się na przeprowadzenie inspekcji zagrożenia pożarowego nie dopuszczając tam odpowiednich służb – mówi Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW.
Akcja strajkowa wybuchła na chwilę przed wejściem kopalni Budryk w skład Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Jednym z postulatów było wyrównanie poziomu płac do tych obowiązujących w innych kopalniach spółki. Po wielu reperkusjach i świętach Bożego Narodzenia spędzonych na terenie kopalni, osiągnięto porozumienie, według związkowców, głównie dzięki ich liderom. – Wszelkiego rodzaju akcje strajkowe, nie tylko w górnictwie, są wtedy udane, jeżeli są liderzy. Ci liderzy się nadstawiają też za innych, idą za innymi. Jeżeli nie było by liderów nie było by strajków – mówi Jerzy Dudała, wnp.pl. W przypadku liderów strajku w kopalni Budryk, Sąd Najwyższy ostatecznie oddalił wniosek współorganizatorów strajku, którzy żądali przywrócenia do pracy. – Są określone granice wolności i odpowiedzialności. Granice wolności dotyczą również wyrażania swojego stanowiska i brania odpowiedzialności za konsekwencje tego wyrażania. Wyrażać swoje stanowisko można, ale nie można tego robić kosztem innych osób – przyznaje Krystian Krawczyk z Trybuny Górniczej.
Jednak zdaniem Wacława Czerkawskiego, sąd nie uwzględnił wielu okoliczności. – Działacze związkowi, którzy zostali ukarani, działali w bardzo ekstremalnych warunkach, pod ogromną presją. Sąd nie wziął jednak tego pod uwagę, skoncentrował się tylko i wyłącznie na ewidentnym, jak wynika z uzasadnieniu, łamania prawa. Stąd taki, a nie inny wyrok – mówi. Wyrok, który bez wątpienia satysfakcjonuje obecne i byłe władze kopalni. – Od tego strajku o tej kopalnie mówi się tylko przez pryzmat najdłuższego strajku w historii górnictwa. Chociażby za utratę tego wizerunku należało tych ludzi zwolnić i to jeszcze jest mała sankcja za to co uczynili reputacji tej kopalni – mówi Jerzy Markowski, były dyrektor KWK Budryk.
Czy to koniec tej sprawy? Komentując wyroki na łamach jednej ze związkowych stron internetowych jeden ze związkowców zapowiedział “dalsze kroki przed Trybunałem Europejskim”.