Po ulewach

Taki sposób na poruszanie się po gospodarstwie to od dwóch dni dla Józefa Mleczko z Kaniowa smutna konieczność. – Udusiło mi się 26 kur, tu w piwnicy, bo nie zdołałem nic zrobić. Taki był przypływ wody. Bo wie pan, jak jest rura 50-tka, to nie jest w stanie odprowadzić ileś kubików wody na raz. To się tak gromadziło, że nie byłem w stanie nic tu uratować – opowiada Pan Józef. Jak kamień w wodę mieszkańcom podbeskidzia przepadły majątki całego życia. Wody zamiast ubywać, to przybywa coraz więcej. Matkę Jana Dolniaka powódź uwięziła w domu. – Tu się rozlewa wszystko, bo nie ma żadnego ujścia do rzeki. 100 m dalej jest Wisła. Ale nie ma ujścia, nie ma pomp, nie ma nic – żali się Jan Dolniak. Są za to takie punkty, w których można uzyskać pomoc. Do ubezpieczycieli zgłaszają się tysiące osób. – Jesteśmy w stanie dotrzeć szybko na miejsce zdarzenia i przyjąć zgłoszenia szkód od naszych klientów, a także dokonać wstępnego szacunku zniszczeń i wydać decyzje o odszkodowaniach – mówi Anna Barańska, PZU S.A.
Ze wszystkimi stratami dzielnie walczą strażacy. Bilans ostatnich trzech dni to ponad tysiąc interwencji. – Najpoważniejsze awarie czy podtopienia zostały usunięte, natomiast oczywiście cały czas strażacy wypompowują wodę z posesji prywatnych i zostaną dotąd, dokąd trzeba będzie – wyjaśnia kpt. Aneta Gołębiowska, KW PSP w Katowicach. W samych Czechowicach-Dziedzicach na pewno jeszcze długo. – Nie zawsze dobre zgłoszenia i wszystkie docierają na 998 do Bielska. Tutaj jest po prostu łatwiej, mamy wszystkie zastępy na miejscu i możemy je po prostu z tego sztabu kierować w odpowiednie miejsca – komentuje mł. kpt. Krzysztof Grygier. O wysokości strat przynajmniej do poniedziałku mówić trudno. – Nie znamy szacunków, nie znamy kwot, nie wiemy tak na dobrą sprawę, jakiego rzędu są to straty – mówi Marta Malik, rzecznik prarsowy Śl. UW. Kolejnych już boją się raciborzanie. – Tu nie ma szans, żeby się zabezpieczyć. Musiałbym praktycznie dom obłożyć i całe gospodarstwo w koło. Bo z jednej strony jest Odra, a z tamtej strony jest kanał. Takie są prowizoryczne wały zrobione. Myślę, że to wytrzyma – stwierdza Józef Apolony, mieszkaniec Raciborza. Będzie dobrze – uspakajają służby antykryzysowe, bo jak na razie woda utrzymuje się na stałym poziomie. Ale kolejne zapowiadane opady spędzają sen z oczu mieszkańcom nadrzecznych terenów.