Początek roku szkolnego w województwie śląskim

Dla pierwszaków przyszedł czas na pierwsze konsultacje, na pierwszą uczniowską pomoc, ale też na pierwsze załamania i rozczarowania. Obecność sześciolatków w podstawówce dziwić już nie powinna. Najmłodsi, a wśród nich Mateusz Juraszczyk, zapewniają, że wiedzę będą czerpać pełnymi garściami, a na pierwszy dzwonek czekają z niecierpliwością, bo atrakcji w szkole jest co niemiara. – Są zabawki, jest nauka, będziemy siedzieć z kolegami w stolikach i fajne panie mamy – mówi chłopiec.
Ojciec Mateusza zaznacza, że sześciolatkowie na wcześniejszym pójściu do szkoły mogą tylko zyskać. – Wydaje mi się, że dla niego to będzie nowe rozwiązanie, nowi koledzy po prostu – stwierdza Krzysztof Juraszczyk. I nowi nauczyciele, wciąż słabo opłacani.
Przedstawicie rządu podkreślają jednak, że ten problem – w jakiejś części już został rozwiązany. – Ta siedmioprocentowa podwyżka, to jest trochę mniej niż myśleliśmy, że będzie w 2010 roku, ale jednak dużo więcej niż w innych zawodach – przyznaje Katarzyna Szumilas, posłanka PO.
Uczniom w tym roku miało też być nieco lżej. I to dosłownie. Urzędnicy obiecywali, że w szkołach staną szafki – przechowalnie dla podręczników. – Ja nie jestem w stanie odpowiedzieć, czy w każdej szkole są szafki, ale mogę powiedzieć o tym, że w wielu są – podkreśla Stanisław Faber, śląski kurator oświaty.
Tam gdzie nie ma – jak w Szkole Podstawowej nr 20 w Katowicach najmłodsi radzą sobie inaczej. Każdy z uczniów ma specjalne kartonowe pudełko, w którym przechowuje swoje rzeczy. Wygląda licho, ale to tylko pozory. – Każda sala jest zamykana, w związku z czym nie ma możliwości kradzieży, tudzież niszczenia mienia dziecka – zaznacza Beata Kalinowska, dyrektor SP nr 20 w Katowicach.
Nie niszczyć, a budować… formę – będą uczniowie pierwszej w Polsce Szkoły Mistrzostwa Sportowego o profilu koszykarskim w Żorach. Arkadiusz Pawłowski, mówi, że w tej klasie nie znalazł się przez przypadek, ale zdaje sobie sprawę, że przed nim jeszcze sporo pracy. – Chciałbym grać w kosza, ale za dobrze mi to nie idzie – wyznaje uczeń. Jednak zapał jest ogromny.
Gabriela Izydorska, dyrektorka szkoły zaznacza, że to właśnie dla osób z zapałem ta szkoła została otwarta. – Dla nich każdy wf, każdy sks to porostu jest za mało… Dzieci naszej szkoły chcą jak najwięcej czasu spędzać na salach gimnastycznych, boisku – zaznacza.
Jednak nie wszędzie da się spędzać czas w ten sposób. W jednej z mikołowskiej szkół nie zdążono na czas i boisko dopiero powstaje. I oby powstało jak najszybciej, bo w przeciwnym razie najmłodszym uczniom szkoła będzie się najczęściej kojarzyła z zawiedzionymi nadziejami.