Podbeskidzie przed historyczną szansą awansu do finału Pucharu Polski
Kilkuset kibiców i kilka godzin oczekiwania – tak wyglądała droga kibiców po bilety na półfinał Pucharu Polski. Zainteresowanie spotkaniem z Lechem Poznań przerosło nawet najstarszych Górali. – Przyszedłem po bilety przed 10, teraz jest 13 – mówi Marcin Wiecek. Spotkanie z Lechem zobaczy komplet – 4 tysięcy widzów. Dodatkowo na ten mecz dostawiona została tymczasowa trybuna, na której będzie mogło zasiąść ponad ośmiuset kibiców. Jednym słowem przed spotkaniem z Lechem wszyscy stają tutaj na głowie. – Jeżeli o czymś marzę to zdobyć Puchar Polski. Jak się jest już pod szczytem, to nie można się za siebie oglądać, tylko trzeba patrzeć w przód. Zostały dwa mecze, żeby ten puchar zdobyć i skoro w tym miejscu jesteśmy gramy o zwycięstwo – podkreśla Janusz Okrzesik, prezes TS Podbeskidzie.
Grę z czasem toczą działacze. Na dobę przed meczem wszytko jest już prawie dopięte na ostatni guzik. Również w szatni Górali nie mówi się o niczym innym, jak najbliższym spotkaniu. – Rozmawiamy sobie – o super zagramy z Legią w finale, przejdziemy Lecha i będziemy grać w pucharach. To wszytko jest oczywiście w formie żartu. Przed meczem będziemy myśleć na poważnie żeby przejść Lecha – oznajmia Dariusz Kołodziej. Podbeskidzie w drodze do półfinału pokonało o wiele bardziej utytułowanych rywali. Poza zespołami z pierwszej ligi, bielszczanie wyeliminowali GKS Bełchatów i Wisłę Kraków. – Przed meczem z Wisłą wszyscy skazywali nas na porażkę, a udowodniliśmy, że potrafimy grać w piłkę. Przyjeżdżamy do Lecha i gramy otwartą piłkę – stwierdza Adam Cieśliński.
Taką grę Górale preferują zwłaszcza na własnym stadionie. Na nim Podbeskidzie w tym sezonie jeszcze nie przegrało. Pierwsza potyczka obu zespołów zakończyła się bramkowym remisem. – Nie spodziewałem się, że będzie aż tak ciężko, ale tak bywa w meczach pucharowych. Sprawa jest jeszcze otwarta i dlatego postaramy się wygrać drugi mecz – zaznaczył José Mari Bakero, trener Lecha Poznań. Zwycięstwo zapewni Podbeskidziu historyczny awans do finału krajowego pucharu. Zdaniem ekspertów bielski kopciuszek nie jest na straconej pozycji w starciu z ligowym potentatem. – Piłka nożna to dyscyplina, w której pieniądze nie zawsze grają na boisku. Oczywiście patrząc na skład Lecha i całą organizację klubu można mówić o spotkaniu potentata z kopciuszkiem – uważa Dariusz Leśnikowski, dziennikarz “Sportu”.
Teraz by przejść do historii bielski kopciuszek musi przejechać poznańską lokomotywę.