Podpalacz lasów pod Częstochową poszukiwany

Z dymem poszło 70 hektarów lasu, straty to ponad milion złotych. To najnowszy bilans serii pożarów w gminie Olsztyn pod Częstochową. Ogień prócz ogromu zniszczeń, zostawił też strach. – Tu szło w tą stronę. Jak oni to ugasili, to nie wiem. To jakiś cud był. Przecież taki wiatr był. Ja myślałem, że to już koniec – wspomina Władysław Kozłowski, mieszkaniec Skrajnicy. Mieszkańcy gminy Olsztyn nie mają wątpliwości, że ten krajobraz to dzieło podpalacza. Podpalacza, który w każdej chwili może wrócić. Boją się tego również leśnicy, którzy jako pierwsi zauważyli pożar. Feralnego dnia w lesie w krótkich odstępach czasu w kilku miejscach pojawił sie ogień. Jego opanowanie utrudniała susza i porywisty wiatr. – Spłonęły głównie młodsze drzewa, czyli młodniki takie do 30 lat – informuje Ewa Patrzałek, nadleśnictwo Złoty Potok.
Zagrożony był nie tylko las, ogień błyskawicznie się rozprzestrzeniał. – Te zdarzenia miały miejsce w pobliżu miejscowości Skrajnica, Odrzykoń i Dębowiec. Więc wszystkie przyległe do tych kompleksów zabudowania byłyby zagrożone i po części były zagrożone – tłumaczy mł. bryg. Wojciech Wieczorkiewicz, Straż Pożarna w Częstochowie. Sprawę od kilku tygodni bada policja. Na razie bez efektów. – Na ten czas nie została zatrzymana żadna osoba, aczkolwiek wszystkie czynności, które do tej pory są podjęte mają na celu szybkie zatrzymanie ewentualnych sprawców – informuje Katarzyna Cichoń, Komenda Miejska Policji w Częstochowie.
W zatrzymaniu piromana ma pomóc specjalna nagroda, którą wyznaczyły gmina Olsztyn i nadleśnictwo Złoty Potok. Razem to 10 tys. zł. – Odkryliśmy ostatnio, że dokładnie rok temu też był pożar – stwierdza Tomasz Kucharski, wójt gminy Olsztyn. Zbieżność dat nie wydaje się przypadkowa. W przypadku pożaru, który wybuchł 27 kwietnia pod Kłobuckiem, również toczy się śledztwo. Tutaj spłonęły 22 hektary lasu. Leśnicy są przekonani, że ogień zaprószył przejeżdżający pociąg. Powiadomili już prokuraturę. – Sprawa ma dopiero kilka dni w rozumieniu postępowania karnego, stąd też spodziewam się, że dopiero w drugiej połowie czerwca ten materiał dowodowy pozwoli nam na wyciągnięcie jakiś konkretnych wniosków – wyjaśnia Romuald Basiński, Prokuratura Okręgowa w Częstochowie.
Winni pożarów pewnie liczą na to, że tym razem im się upiecze. Przeliczą się o ile śledczy wykażą się skutecznością. Za podpalenie grozi nawet do 10 lat wiezienia.