Region

Podróże kulinarne

Więzienie. Jedna z niewielu restauracji, w której nikt o rachunek nie prosi. Menu może i skromne, za to na pewno treściwe. – Na obiad dzisiaj zupa ogórkowa, sos koperkowy, pulpet i ziemniaki – wymienia Marek Łebek, Areszt Śledczy w Tarnowskich Górach. Ale zanim Damian S. – chcąc nie chcąc został na ten obiad zaproszony pokazał, że kucharze tarnogórskiego aresztu mogą jego wyszukanemu smakowi nie sprostać. Rachunek z restauracji w Świętochłowicach wyglądał następująco: Schabowa sakwa z warzywami. Do tego deser. Wszystko zakrapiane sporą ilością alkoholu. Pewnie na odwagę. – Odmówił zapłaty. Powiedział, że został okradziony. Kiedy policjanci przyjechali potwierdził, że nie ma gotówki, ani kart – wyjaśnia mł. asp. Adam Jachimczak, KWP w Katowicach.

A właśnie karty interesowały go najbardziej – tyle, że karty dań i trunków. Dzień wcześniej ta pasja zaprowadziła go do Siemianowic Śląskich. Tam też interweniowała policja. Rano do niezapłaconego rachunku z restauracji dołączył ten z izby wytrzeźwień i jeszcze jeden. – Skierowany został wniosek o ukaranie w trybie przyspieszonym, Sąd orzekł 400 złotych grzywny – mówi st. post. Kazimierz Toborowicz, KMP w Siemianowicach Śląskich. Jak się okazało to nie pierwsza taka kara. Każda kolejna najwyraźniej tylko wzmagała apetyt. Podróże kulinarne Damiana S. po województwie śląskim wystarczyłyby do napisania niezłego przewodnika. Andrzej Sputek, kelner z restauracji ”Dama Pik” w Rudzie Ślaskiej mówi, że choć sprawy na policję nie zgłosił – twarzy oszusta nigdy nie zapomni. – Poprosił jeszcze o herbatę, poszedłem na kuchnię – wróciłem gościa nie było, później ani widu ani słychu, tylko rachunek mi został.

Niestety zdjęcia złapanego smakosza nie mogliśmy mu pokazać. Policjanci mówią, że tajne. Jedyne co dostaliśmy to zdjęcie rachunku. Głodni konkretniejszych odpowiedzi poszliśmy więc z nim do specjalisty. – Chcielibyśmy pana zapytać jakimi cechami mógł się charakteryzować człowiek, ktory akurat te wybrane rzeczy zamowił? Po kilku chwilach zastanowienia diagnoza była gotowa. Najwięcej psychologowi powiedział zamówiony deser. – Babeczka może nawet w dwojaki sposób stworzyć namiastkę luksusu, ale także kontaktu z czymś ciemnym i miłym – uważa Kazimierz Szatanik, psycholog. Ciemny, ale raczej niemiły dla Damiana S. będzie najbliższy miesiąc, ktory spędzi w areszcie. I co ciekawe jego widoki na przyszłość mógłby poprawić ostrzejszy wyrok sądu. – Czy może sobie zamówić jakieś jedzenie do aresztu? – Tymczasowo aresztowany nie, skazany może korzystać z własnego wyżywienia za zgodą dyrektora – odpowiada Marek Łebek, Areszt Śledczy w Tarnowskich Górach.

Do tej pory dyrektor nie spełnił takiego życzenia żadnego skazanego. A i w tym przypadku trudno uwierzyć, że byłoby inaczej. Tym bardziej, że tu do niezapłaconego rachunku nie wypada już wzywać policji.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

 

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button