Region

Podwodne sprzątanie

Na Jeziorze Żywieckim opon dostatek. Małe, większe – bez znaczenia. Choć z ich wyłowieniem “w tak przejrzystej” wodzie problem mają nawet zawodowcy. – Widoczność jest tutaj w porywach, zanim weszliśmy do wody – była w okolicach metra, w tej chwili jest zerowa, czyli Ci wszyscy, którzy są dalej pod wodą pracują ”po omacku” – oznajmia Ryszard Szwajcer, Beskid Divers. I wyciągają kolejne opony… kolejny raz. To już szósta taka akcja przygotowana przez grupę beskidzkich nurków. Za każdym razem to samo: opony i części samochodowe pod wodą, a wzdłuż brzegu i w lesie często widok śmieci. Dlatego podwodne sprzątanie ucieszyło zapalonego wędkarza Andrzeja Buckiego. Jego zdaniem większość śmieci zostawiają właśnie sami wędkarze. – To starym wędkarzom i tak nic nie da do rozumu, bo to ich na pewno nie przekona, bo oni mają jakiś taki swój system, stereotypy zakodowane. Jak oni są nad wodą, to co przynieśli to zostawiają, bo im ciężko wziąć reklamówkę i wrzucić do kontenera.

Tyle, że nad Jeziorem Żywieckim jest o nie niezwykle trudno. Śmieciowy problem mają niemal wszystkie gminy położone nad jeziorem. Gołym okiem dostrzec można go w Łodygowicach. – W tym momencie są te worki, które można wrzucać, natomiast wiemy z doświadczenia, jeżeli postawilibyśmy kontener to nazajutrz mielibyśmy tam popiół, worki ze śmieciami – mówi Marcin Zyzak, Zakład Gospodarki Komunalnej w Łodygowicach. Worki są i owszem, śmieci też – tyle, że często nie w nich, a obok. Władze gminy o problemie wiedzą i robią co mogą. – Problem dzikich wysypisk jest bardzo trudny do rozwiązania we wszystkich miejscowościach, nie tylko takich jak nasze zlokalizowanych częściowo nad jeziorem, ale tutaj Pan dotknął największego problemu świadomości ekologicznej mieszkańców, jak i turystów – stwierdza Stanisław Kucharczyk, sekretarz gminy Łodygowice.

Dlatego Ci, którzy przeprowadzają takie akcje liczą, że ta świadomość wśród ludzi się zwiększy, zwłaszcza, że w sprzątaniu ziemi bierze udział coraz więcej osób. Sebastian Majeszczyk pozbierać śmieci przyjechał z dwójką małych dzieci. – Nie chce się spakować do worka, wsadzić do samochodu, po prostu wrzucić do kosza, no niestety tak to jest. Potem małe dzieciaki, tak jak tutaj Wiktoria chce się przyjść pobawić, bo niestety dochodzi do tragedii, a tak będziemy dbać o czystość czy porządek. W innych krajach już tak jest. Sposobów na to – jak mówi Jacek Bożek ze Stowarzyszenie Ekologiczno-Kulturalnego Gaja jest całe mnóstwo. – Za rzucenie papierka na ziemie płaciło się pięćset dolarów kary i jest tam czysto. Widziałem kraje, w których w ogóle wyrzucenie papierosa z samochodu, co jest u nas dosyć widzę normą, jest kulturowo nie do przyjęcia, każdy zwróciłby uwagę.

W Polsce niestety uwagę zwraca się rzadko, bo w dalszym ciągu puszka po piwie w lesie nie razi.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button