Pogorzelcy z Radlina apelują o pomoc
Dach nad głową stracili w kilka minut. Budynek nie spłonął doszczętnie, ale wiele rodzin nie ma już do czego wracać. Zostały jedynie zgliszcza. Mieszkańcom potrzebna jest każda pomoc. Poszkodowanym zapewniono już tymczasowy dach nad głową. Ale w gminnych mieszkaniach socjalnych są tylko gołe ściany. – Wszystko poszło z dymem, cały dorobek życia. Nie mam nawet ubrań, tylko to co na sobie – żali się Ireneusz Warych. Wielu z nich też nie ubezpieczyło swoich mieszkań.
Pożar wybuchł w poniedziałek po godzinie 18:00. Z żywiołem walczyło ponad 70 strażaków. Akcja ratownicza była wyczerpująca i trwała prawie 7 godzin. Na razie nie wiadomo, czy przyczyną zaprószenia ognia było podpalenie, czy zwarcie instalacji elektrycznej. Wiadomo jednak, że straty mogły być znacznie większe. – Strażacy wynieśli z budynku 9 jedenastokilogramowych butli z gazem – mówi mł. bryg. Piotr Galbarczyk z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Rydułtowach. Gdyby wybuchły, nie zostałoby nic.
Marzenia wielu o wygodnym życiu obróciły się w popiół. Ryszard Kłosek kilka miesięcy temu wrócił z Holandii. Za zarobione za granicą pieniądze odnowił mieszkanie. Wie, że okazja na ponowny wyjazd zarobkowy może się już nie zdarzyć. – Jesteśmy już grubo po pięćdziesiątce. A teraz co? Znowu zaczynać od nowa. Młodym będzie łatwiej – stwierdza.
Jednak wsparcia potrzebują wszyscy. Każdy, kto chciałby pomóc, powinien się zgłosić do ośrodka pomocy społecznej w Radlinie. Jego pracownicy czekają na deklaracje pod nr telefonu 032 456 72 31. – My tutaj jesteśmy pośrednikami. Prosimy o kontakt i odbieramy telefony. Nawet jak teraz ktoś nie może bezpośrednio pomóc to my jednak kontaktujemy go z rodzinami – informuje Krystyna Kryszewska, dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej w Radlinie. Rodzinami, których nowy start w dużej mierze zależy teraz od innych.
