Pogotowie w pogotowiu

Ponad stu pięćdziesięciu kierowców Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego może stracić pracę. I choć wszyscy podpisali oświadczenia, połowa z nich obietnic o zdobyciu uprawnień ratownika medycznego nie dotrzymała. – Jak ja mam do szkoły iść? Jak ja tą szkołę skończę, to ja będę miał 60. To prawie emerytura. Książeczkę emeryta dostanę razem z certyfikatem ratownika medycznego. I gdzie tu jest jakiś sens – żali się Henryk Niewiadomski, kierowca WPR. W szukaniu sensu kierowcy liczą na pomoc urzędu marszałkowskiego, gdzie przekazali swój list. – Na pewno każde problemy można rozwiązać. Dla mnie problemy, to nic innego jak możliwości odziane w odzież roboczą – odpowiada Mariusz Kleszczewski, członek Zarządu Województwa.
A taka odzież robocza oznaczającą umiejętność ratowania życia. Zagrożonego – jeśli w karetkach będą jeździć 2, a nie 3 osoby – przekonują związkowcy. – Dwuosobowy zespół, który preferuje pan dyrektor, nie jest w stanie udzielić właściwej pomocy pacjentowi. W dwie osoby się to po prostu nie da. Reanimacja w dwie osoby to jest fikcja. Być może uda się to komuś na fantomie – uważa Marek Muszer, ZZPRM “Wzajemna Pomoc”. Ale dyrektor wojewódzkiego pogotowia, Artur Borowicz wątpliwości co do swojej decyzji nie ma. I choć kierowcom z drogi ustępują wszyscy – on nie zamierza. Bo jak mówi, o zwolnieniach grupowych nie ma mowy. – Mamy kolumnę transportową, mamy nocną pomoc wyjazdową i część kierowców tam może przejść. Natomiast jest grupa kierowców, która podjęła naukę i jeździ jako pełnoprawny ratownik. I właśnie takich kierowców chcemy mieć w pogotowiu.
Ci bez uprawnień ratowniczych o dyrektorze mówią krótko. – Nie liczy się z ludźmi, którzy poświęcili tutaj większość swojego życia. Po prostu zwalnia ich bez potrzeby – oznajmia Zbigniew Janik, kierowca WPR. Ale ma do tego prawo – przekonują specjaliści. – Mieli swego czasu możliwość, obowiązek nawet, podnoszenia kwalifikacji i tego nie wykonali, to teraz będą ponosili konsekwencje – tłumaczy Andrzej Bęben, Rynek Zdrowia. Bo dyrektorskiego czerwonego światła kierowcy pogotowia, nawet na sygnale – łatwo nie ominą.