Pohl, Cieślik, Reyman, Górski, Oślizło. Transfer piłkarskich legend XX wieku w 21 stulecie
Zmarły niedawno Gerard Cieślik na ławce rezerwowych rzadko kiedy zasiadał, ale teraz ma ma tu – czyli na specjalnej ławeczce – zagrzać miejsce na stałe. Chorzowscy radni znaleźli na to pieniądze w budżecie. -Na początek skromną kwotą w wysokości 50.000 złotych i to jest na pewno bardzo dobry pomysł, bo Cieślik jest ikoną i dobrze by było, jakby nam towarzyszył – mówi Joachim Otte, radny klubu Wspólny Chorzów. Na razie jeszcze nie wiadomo, w którym dokładnie miejscu. Proponowana lokalizacja, to ulica Wolności lub stadion Ruchu przy ulicy Cichej. To właśnie na nim Cieślik zagrał ćwierć tysiąca razy, strzelając 178 bramek. -W społeczeństwie śląskim miał bardzo duże uznanie za to, że był wierny klubowi, że był świetnym piłkarzem no i oczywiście to co zrobił dla reprezentacji Polski – mówi Henryk Kasperczak, były trener reprezentacji Polski.
Dla reprezentacji Polski wiele zrobił również Ernest Pohl. Grając z orzełkiem na piersi zdobył 39 bramek. Po wojnie był jednym z najwybitniejszych śląskich piłkarzy. Od 2005 roku stadion Górnika w Zabrzu nosi jego imię. Teraz doczekał się nawet filmu. -Zawsze mówiło się o moim dziadku, że był fantastyczny. Szkoda, że nie mamy możliwości tych meczy w których grał oglądać i samemu powiedzieć, że dziadek był fantastycznym piłkarzem – podkreśla David Karkoschka, wnuczek Ernesta Pohla. Takim piłkarzem był bez wątpienia Henryk Reyman. W Krakowie legendzie Wisły poświęcono wystawę. -Przede wszystkim chcemy pokazać tą legendarną postać, bo on był cały Wisłą i Wisła była nim. Chcemy uświadamiać wiślakom, że można łączyć wiele wspaniałych cech sportowych i patriotycznych – mówi Dariusz Zastawny, organizator wystawy o Henryku Reymanie.
Takimi cechami imponował w Górniku Zabrze Stanisław Oślizło. Kiedyś filar defensywy, teraz doradca zarządu. To co na na pewno pozostało- to doskonała forma. -Nie objadam się za bardzo, wobec tego nie mam problemów z nadwagą i czuje się dobrze – podkreśla Stanisław Oślizło. Bardzo dobrze na ławce czuje się ta trenerska legenda. Obecnie Orest Lenczyk prowadzi Zagłębie Lubin. Choć wiekowo jest już emerytem, to na boisku czuje się lepiej niż niejeden dwudziestolatek. -Tak sobie myślę, Boże! ja mam 75 lat i ja dalej daję radę! – mówi Orest Lenczyk. Na trenerskiej ławce reaguje bardzo energicznie, znany jest również z ciętego języka. Ze wskazaniem jego oryginalnych wypowiedzi dziennikarze przeważnie nie mają problemu.
Dzięki nim młodsze pokolenia mają się od kogo uczyć. -Warto grać dobrze w piłkę, żeby później być takim spokojnym legendarnym starszym panem, który siedzi sobie na tronie w klubie i jest wielką postacią i myślę, że to powinno zachęcać tych młodych ludzi żeby wiedzieli, że do końca swoich dni możne zbierać owoce ze swojej dobrej gry – mówi Krzysztof Klepczyński, dziennikarz sportowy. Żeby stać się legendą nie wystarczy być jednak tylko dobrym piłkarzem. -Jeśli on po meczu pójdzie do kibiców, przybije piątkę, ucieszy się jak strzeli bramkę, ucałuje herb klubowy to wiadomo, że on będzie przez kibiców lubiany – dodaje Stefan Szczepłek, dziennikarz sportowy. Przed laty to właśnie oni ściągali na trybuny tłumy. Legendy, który pomimo upływu lat nadal są w pamięci kibiców.