Pola nadziei

Żeby pomóc innym czasami wystarczy naprawdę niewiele. Można zrobić na przykład kwiatka i go podarować. – Ja tylko jeden zrobiłam – mówi Patrycja Hurny, pacjentka oddziału onkologii w Chorzowie. Żonkile przygotowane przez chore dzieci z oddziału onkologii chorzowskiego szpitala rozkwitły w całym mieście. Była to akcja – Pola Nadziei.
– My chodzimy ze szkoły do hospicjum, no i zawsze na święta Bożego Narodzenia oraz na Wielkanoc przygotowujemy prezenty. Widzimy jak ci ludzie cierpią. Oni naprawdę potrzebują naszej pomocy, są sami ze swoją chorobą – stwierdza Laura Pala, wolontariuszka. – Moja babcia umarła na raka. Wiem w jakich cierpieniach i męczarniach umierała, ja to rozumiem – mówi Patrycja Zmalty, druga wolontariuszka.
Dzięki wolonatriuszom pole nadziei zakwitło w Chorzowie po raz pierwszy. Do puszek trafiały dziś pieniądze, a na ulicach zrobiło się kolorowo. Każdy, w zamian za okazane wsparcie, otrzymywał nalepkę, kwiatek i balonik. Jednak nie zawsze wolontariusze spotykali się z tak ciepłym przyjęciem. – Idziemy, zapraszamy do zbiórki dla hospicium, mówimy co i jak, a oni przechodzą i nawet nie spojrzą – mówi Monika Stefaniak, także wolontariuszka.
Zupełnie inne spojrzenie mają osoby, którym przyszło zmagać się z przeciwnościami losu. – Nawet nie wiedziałam, że to na pomoc dla hospicjum, bardzo popieram takie akcje – stwierdza Alina Hurny, mama chorej Patrycji.
Zdrowych do pomocy potrzebującym zachęcał zespół muzyczny i egzotyczne tancerki. Takiemu połączeniu ulegali najmłodsi, ale również starsi chorzowianie.
– Jest to kampania mająca na celu, z jednej strony uświadomienie społeczeństwu o potrzebach ludzi cierpiących, chorych, oczekujących naszej pomocy oraz wsparcia, zwłaszcza w momencie odchodzenia z tego świata, a zdrugiej strony wsparcie ośrodków hospicyjnych – mówi Janina Tabor z Hospicjum w Chorzowie. Jak hojne było to wsparcie okaże się, kiedy zebrane pieniądze zostaną przeliczone. To jednak nie koniec akcji. Żonkile zakwitną jeszcze raz 22 maja podczas finału akcji w chorzowskim skansenie.